Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się spadku inflacji w maju, jednak nie tak dużego, jak szacuje resort finansów. Oczekiwali, że wyniesie ona 2,3 proc. Podkreślali, że tzw. inflacja bazowa spada. Obawiali się natomiast podwyżek związanych z osłabieniem złotego i wzrostu cen żywności związanego z powodzią.
– Szacujemy niewielki wzrost cen żywności, rzędu 0,1 proc. w maju. Ze względu na powódź w wypadku tej kategorii cen jest większa niepewność niż zazwyczaj – mówi Sławomir Dudek, zastępca dyrektora Departamentu Analiz w Ministerstwie Finansów.
Wyjaśnia, że na niewielki wzrost cen żywności w ubiegłym miesiącu wskazuje to, co działo się w pierwszej jego połowie. Sezonowy spadek cen warzyw był wówczas większy niż zwykle.
– Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o wpływie powodzi na inflację. Powódź faktycznie może zadziałać w kierunku podwyższenia inflacji, ale jeśli sprawdzi się nasza prognoza na maj, to ścieżka dynamiki cen w najbliższych miesiącach będzie niższa, niż do tej pory się spodziewaliśmy – dodaje przedstawiciel resortu finansów. Według niego już w czerwcu inflacja może spaść poniżej 2 proc. Jest też mało prawdopodobne, by na koniec roku inflacja przekroczyła poziom celu RPP, czyli 2,5 proc.
Lepsze od prognoz dane dotyczące inflacji nie miały wpływu na nasz rynek finansowy. Dominowały na nim bowiem obawy związane z problemami strefy euro.