Ich liczba stale rośnie – pod koniec stycznia były 44 zezwolenia. Boom to efekt prognoz amerykańskich firm, według których złoża w Polsce mogą zawierać 1–3 bln metrów sześc. niekonwencjonalnego gazu. Dla porównania rocznie zużywamy 14 mld m sześc. błękitnego paliwa. – Toczą się procedury, żeby udzielić kolejnych koncesji.
Jeszcze kilka może być wydanych – potwierdził Jezierski. Wśród wnioskodawców nie ma Gazpromu. Koncesje obejmują 12 proc. powierzchni kraju. W tym roku zostanie wykonanych kilka odwiertów w Polsce Północnej i Centralnej, na Lubelszczyznie (m. in. przez PGNiG, Lane Energy Poland, Conoco Philips).
Zdaniem Jezierskiego to, czy gaz łupkowy jest obecny, będzie wiadomo za cztery, pięć lat, a eksploatacja złóż może rozpocząć się za 10–15 lat. Według wicepremiera Waldemara Pawlaka mimo składanych zapowiedzi, żaden z koncesjonariuszy nie przeprowadził testu oceniającego wydajność złóż i opłacalność wydobycia. W USA koszt wydobycia wynosi 240 USD za tysiąc m sześc. (podobnie jak cena gazu importowanego z Rosji), zaś gazu ziemnego w Polsce ok. 100 USD.