Oznacza to, że deficyt finansów publicznych obniżyłby się dzięki niej o 0,2 pkt proc. PKBWprowadzenie reguły obiecał premier Donald Tusk ponad cztery miesiące temu. Wczoraj resort finansów skierował gotowy projekt do konsultacji międzyresortowych.

Reguła zakłada, że do czasu obniżenia poziomu deficytu do wymaganego przez Unię Europejską poziomu 3 proc. PKB wydatki elastyczne będą rosły o wskaźnik inflacji, która ma sięgnąć w przyszłym roku 2,5 proc. plus 1 pkt proc.

– Potem zastąpi ją reguła docelowa, stabilizująca, nad którą już rozpoczęliśmy prace – zadeklarował wiceminister finansów Ludwik Kotecki.Reguła ma doprowadzić do obniżenia wydatków w relacji do PKB, zmusić poszczególne resorty do nowelizacji ustaw, na podstawie których realizowane są wydatki sztywne – bo po nowelizacji reguła mogłaby być stosowana również do nich – i w konsekwencji zwiększyć udział wydatków elastycznych. Resort wyliczył, że gdyby reguła obowiązywała do 2020 roku, udział tych ostatnich wzrósłby z obecnych 26 do 37 proc.

Oszczędności z roku na rok – jak oszacował resort – będą coraz większe. W 2012 r. reguła ma już przynieść łącznie 8,5 mld zł, a w 2015 roku 45 mld zł. Wszystko to przy założeniu, że gdyby jej nie było, wydatki rosłyby realnie o 4,5 proc. co roku.

Wiceminister zapewnił, że reguła ma tylko pomagać w stabilizacji finansów. – Deficyt będziemy obniżać poprzez odpowiednie ruchy w budżecie – stwierdził. Zaznaczył, że reguła obejmie też wynagrodzenia, tak więc nie należy się spodziewać znacznych podwyżek płac w budżetówce.