Jego zdaniem nie wystarczy ona do obniżenia deficytu finansów publicznych do wymaganych przez Komisję Europejską 3 proc. PKB, ale będzie wspierać działania na rzecz konsolidacji finansów publicznych.

Zakłada ona bowiem wymóg określania maksymalnego poziomu wydatków na dziesięć lat dla całego sektora finansów publicznych oraz wskazywanie źródeł ich finansowania. Resort finansów zamierza też wprowadzić mechanizmy dyscyplinujące w wypadku przekroczenia limitów.Reguły nie będzie można zastosować w odniesieniu do kosztów obsługi długi, składki do UE i innych instytucji międzynarodowych oraz wydatków inwestycyjnych realizowanych przy udziale środków unijnych.

Zdaniem ekonomistów nie ma powodu, aby krytykować proponowane przez ministerstwo rozwiązanie, czego obawiał się wiceminister finansów. Opór jednak jest możliwy, ponieważ zmiany najbardziej uderzą w tzw. święte krowy – czyli instytucje, które nie mają limitowanych wydatków.

– Każda metoda dyscyplinowania i stabilizowania wydatków publicznych jest dobra, jednak nie jest to metoda na dokonywanie oszczędności w budżecie – uważa Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. Kotecki wyjaśnił, że jego resort będzie robił wszystko, aby nowelizacja została przyjęta przed końcem lipca, czyli przed podaniem szczegółów dotyczących budżetu na 2011 r. – Nawet jeśli Sejm odrzuci proponowane przez nas rozwiązania, przyszłoroczny budżet powstanie w oparciu o regułę – zaznaczył wiceminister.

Rząd z uwagi na konieczność podania wieloletniego planu dochodów i wydatków ogłosi poziom deficytu planowanego na 2011 rok już pod koniec lipca, jednak Kotecki nie chciał zdradzić, jaki on będzie. Ekonomiści usłyszeli tylko, że docelowa reguła, która wejdzie w życie po spełnieniu kryterium fiskalnego, już jest tworzona. – Mamy przygotowane trzy wersje i to z nich zostanie wybrany określony kształt reguły docelowej – wyjaśnił Ludwik Kotecki.