Zakłada on modyfikację dotychczasowego systemu zarządzania wodami: przekazanie władzy samorządom albo utworzenie w miejsce obecnych regionalnych zarządów gospodarki wodnej nowych jednostek dla dorzecza Wisły i Odry. Rząd jest zmuszony do zreformowania obecnego systemu kontroli nad gospodarką wodną, ponieważ nie wywiązuje się z unijnych zobowiązań.

Polska była zobowiązana do przedstawienia takich planów do końca 2009 r., jednak zgłoszono do nich wiele zastrzeżeń w trakcie konsultacji społecznych i dokument do tej pory nie trafił do Brukseli. – Polska dostała pierwsze ostrzeżenie od Komisji Europejskiej w sprawie planów gospodarowania wodami w dorzeczach – wyjaśnia Klara Szatkiewicz z Unii Krajowych Organizacji Dostawców Wody i Ścieków.

Plan polityki wodnej do 2030 r. przewiduje m.in. zwiększenie wydatków na ochronę przed powodzią, ograniczenie spływu zanieczyszczeń do Morza Bałtyckiego, modernizację infrastruktury śródlądowych dróg wodnych i budowę zbiorników retencyjnych.

Oznacza to wydanie na inwestycje w sumie 187 mld zł, do 2016 r., ma to być średnio 8,8 mld zł każdego roku. W 60 proc. inwestycje mają być finansowane ze środków prywatnych, takich jak opłaty za wodę czy sankcje za nieprzestrzeganie standardów ochrony środowiska.