Do dyspozycji Polski będzie 20,1 mld dolarów, o około 0,5 mld dolarów mniej niż w ubiegłym roku. Koszt obsługi pożyczki wzrośnie o ok. 8 mln dolarów i wyniesie 60 mln dolarów.

– Podpisanie umowy o przedłużeniu elastycznej linii kredytowej to pierwszy krok zgodnej i spójnej formy działania – stwierdził Jacek Rostowski. – Zabezpiecza ona Polskę przed wstrząsami, które były i które jeszcze nam grożą.

Resort finansów od początku uważał, że dostęp do linii trzeba przedłużyć, choć bank centralny pod przewodnictwem Stanisława Skrzypka, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, uważał, że nie ma takiej potrzeby. Spór dotyczył też tego, kto ma zapłacić za utrzymywanie pieniędzy w gotowości – w przypadku poprzedniej pożyczki koszt poniósł bank centralny, teraz w całości pokryje ją rząd.

– Mieliśmy bardzo długą dyskusję z NBP. Uważaliśmy, że tak naprawdę według ustawy ten koszt powinien ponieść NBP. W ostatnich tygodniach, jeszcze przed wyborem pana prezesa Belki, stanowiska bardzo się zbliżyły. Doszliśmy do wniosku z panem prezesem, że nie warto w tym momencie zrobić w pewnym sensie reasumpcji tamtych uzgodnień – powiedział minister Rostowski.

Dodał też, że ewentualna pomoc dla zadłużonych krajów strefy euro to będzie 1 – 2 proc. kwoty FCL. – To, czy i w jaki sposób Polska pomoże Europie, zależy od decyzji polskiego rządu – stwierdził Rostowski.– Cieszę się, że Polska wystąpiła o FCL. Osobiście rozmawiałem z prezesem Europejskiego Banku Centralnego Jeanem-Claudem Trichetem i poinformowałem go o warunkach, na jakich zwróciliśmy się do MFW. Rozmowa miała wymiar nie tylko kurtuazyjny, ale wynikała z naszego uczestnictwa w Europejskim Systemie Banków Centralnych – skomentował Marek Belka.