Od ponad miesiąca spółki pracownicze i spółki aktywności obywatelskiej (z udziałem nie tylko pracowników, ale i menedżerów) mają szansę uzyskać poręczenia do równowartości 30 tys. euro i do wysokości 80 proc. pozostającego do spłaty zobowiązania objętego poręczeniem. To element programu wsparcia prywatyzacji pracowniczo-menedżerskiej promowanego szczególnie przez Waldemara Pawlaka, wicepremiera i ministra gospodarki.
– Jak dotąd żadna spółka pracownicza nie złożyła jeszcze wniosku. O możliwość skorzystania z poręczeń pytały się dwie – mówi Piotr Stalęga, rzecznik BGK. – Trzeba jednak pamiętać, że o poręczenie może występować podmiot, który wcześniej złoży wniosek kredytowy w innym banku. Bank sprawdza jego wiarygodność i ocenia, czy spółka ma szansę na uzyskanie kredytu.
Małą na razie aktywność spółek aktywności obywatelskiej można tłumaczyć faktem, że część z nich nie ma warunków, by ubiegać się o kredyt. Apetyt na udział w prywatyzacji mogło też osłabić wycofanie przez rząd z programu wsparcia prywatyzacji pracowniczej prawa pierwokupu dla załóg. Znajdowało się w pierwotnej wersji przepisów. Zniknęło, bo było sprzeczne z zasadą równości podmiotów.
Kilka spółek pracowniczych jest już jednak blisko zakupu swoich firm. Jedna z nich to spółka Zremb Akcjonariat Pracowniczy (w organizacji), która dostała niedawno wyłączność negocjacyjną w rozmowach o prywatyzacji strzegomskiej fabryki maszyn Zremb.
Załogi nie ustępują w staraniach o prywatyzację Polmosów. Jest niemal pewne, że w przetargu ogłoszonym tydzień temu przez resort skarbu weźmie udział spółka założona przez pracowników Polmosu Józefów. Na złożenie oferty, tak jak pozostali zainteresowani, załoga ma czas do 22 lipca. Na sprzedaż wystawionych jest niemal 3,83 mln akcji Polmosu (stanowią 85 proc. kapitału zakładowego) po 5,56 zł za sztukę. Tu jednak barierą również może się okazać kapitał.