Pod tym względem blado wypadliśmy na tle całej Unii Europejskiej, gdzie sprzedaż detaliczna wzrosła średnio 0,5 proc. (rok do roku), głównie za sprawą większego popytu na artykuły nieżywnościowe (z wyłączeniem paliw). Chociaż poprawę w tym ujęciu odnotowano tylko w siedmiu krajach, a spadek sprzedaży w 11. W jednym – Słowenii – nie uległa zmianie.
Liderami były: Francja, gdzie sprzedaż detaliczna wzrosła rok do roku o 4,4 proc., Wielka Brytania i Szwecja (po 2,3 proc.), a więc stosunkowo duże gospodarki (dodatkowo Francja i Wielka Brytania są odpowiednio drugim i trzecim odbiorcą naszych produktów) oraz peryferyjna Finlandia (1 proc.).
Na drugim końcu skali pomiarów znalazły się kraje nadbałtyckie: Litwa (spadek o 10,7 proc.) i Łotwa (-8,4 proc.) oraz Bułgaria (-8,7 proc.). – rynki bez większego znaczenia dla wymiany handlowej dla naszych firm-eksporterów.
W przypadku strefy euro sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 0,3 proc. (rok do roku). Pewnie dlatego, że słabo wypadły Niemcy, największa europejska gospodarka, gdzie sprzedaż spadła o 0,5 proc. Jest to o tyle ważne, że Niemcy wchłaniają aż 26 proc. naszego eksportu. Jeszcze gorzej było w Hiszpanii (-2,4 proc.).
Znacznie lepiej wypadamy w statystykach w ujęciu miesięcznym. Podczas gdy w całej Unii sprzedaż wzrosła o 0,4 proc., a w strefie euro o 0,2 proc., to u nas o 3,5 proc. Wyprzedziła nas tylko Dania (3,8 proc.)