Niskie podwyżki płac w resortach od gospodarki

Mimo zapowiadanego zaciskania pasa płace w ministerstwach znów rosły w 2009 roku szybciej niż w firmach – bo aż o 11 proc. To dwa razy więcej niż np. w gospodarce narodowej.

Publikacja: 07.07.2010 08:45

Zarobki w resorcie skarbu kierowanym przez Aleksandra Grada (u góry) są najniższe. Waldemar Pawlak (

Zarobki w resorcie skarbu kierowanym przez Aleksandra Grada (u góry) są najniższe. Waldemar Pawlak (w środku) w gospodarce płaci średnio, a Marek Sawicki najlepiej.

Foto: Fotorzepa

Wynika to z raportu Departamentu Służby Cywilnej w Kancelarii Premiera, do którego dotarł „Parkiet”.

Zamrożenie płac miało miejsce w resorcie finansów, w którym przeciętna płaca wzrosła w zeszłym roku o niespełna 1,9 proc. – To wynik zapowiadanych wcześniej oszczędności w administracji – mówi Magdalena Kobos, rzeczniczka resortu finansów. Ministerstwo Finansów, które przez lata płaciło najlepiej spośród ministerstw, spadło na trzecie miejsce, za resortem rolnictwa i rozwoju regionalnego.

Jednak w innych ministerstwach średnia płaca wzrosła nawet o kilkadziesiąt procent. Rekordzistą jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – aż o 45 proc., a w dwa lata o 75 proc. Płace rosną głównie dzięki awansom pracowników oraz unijnym programom – w resorcie rolnictwa średnia płaca wzrosła o ponad 70 proc., do 7,6 tys. zł miesięcznie brutto (po wliczeniu rocznej nagrody).

To efekt zapoczątkowanej przez Adama Leszkiewicza z Kancelarii Premiera (obecnego wiceministra skarbu) akcji wartościowania stanowisk, ale nie tylko. Ważne było też przyjęcie zadań związanych z unijnymi programami. – Wzrost wynagrodzeń w latach 2007–2009 wynikał m.in. z przyznanej nam rezerwy celowej na realizację zadań z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013 – poinformowało nas biuro dyrektora generalnego resortu.

Ministerstwo Gospodarki jest pod względem wysokości wynagrodzeń 11. z 18 resortów (łącznie z Kancelarią Premiera). W zeszłym roku wynagrodzenie wynosiło tu średnio 5,8 tys. zł, a 6,1 tys. zł po doliczeniu „trzynastki”. Najgorzej wynagradza nadal resort skarbu.

Reklama
Reklama

Średnia płaca wynosiła w zeszłym roku 4,4 tys. złotych (ze wszystkimi dodatkami). Część pracowników resortu skarbu ma jednak też dochody z zasiadania w radach nadzorczych spółek, w których Skarb Państwa ma udziały. Zwykle wynoszą tyle, ile średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw. Taki limit dla firm z większościowym udziałem MSP ustala ustawa kominowa. Ale są i wyjątki. W nadzorze PZU zarobki to 10 tys. zł, a pracująca w MSP szefowa rady dostaje 16 tys. zł. Sekretarz – 12 tys. złotych miesięcznie.

Jak dowiedział się „Parkiet”, 476 osób z 765 pracujących obecnie w MSP zostało wskazanych przez ministra skarbu na członków rad nadzorczych. MSP ma udziały w 1049 spółkach. – Nasi pracownicy mają bardzo szczegółową wiedzę, a także praktyczną znajomość tematyki nadzoru właścicielskiego i prywatyzacji – mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. Podkreśla, że tak jak inni kandydaci do rad pracownicy MSP muszą mieć zdany egzamin uprawniający do zasiadania w nich, odpowiednie wykształcenie i kwalifikacje.

Pracownik MSP może zasiadać maksymalnie w dwóch radach, a tylko w jednej z większościowym lub 100-proc. udziałem SP. Ministerstwo nie zgadza się jednak z traktowaniem wynagrodzeń w radach jako ekwiwalentu za niską płacę.

Przeciwko traktowaniu diet jako części wynagrodzenia jest stanowczo Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – To nie zapomogi przy niskiej pensji – tłumaczy.

Gospodarka krajowa
Będzie nowy wehikuł do finansowania obronności
Gospodarka krajowa
Tak ma się rozwijać Polska
Gospodarka krajowa
Żółta kartka od Fitch
Gospodarka krajowa
Andrzej Domański: Powody decyzji Fitcha są jasne. To weta prezydenta Karola Nawrockiego
Gospodarka krajowa
Agencja Fitch obniżyła perspektywę ratingu Polski do negatywnej
Gospodarka krajowa
Mrożenie cen energii elektrycznej ważnym czynnikiem dla RPP
Reklama
Reklama