W polskim rolnictwie nie obserwuje się w ostatnich latach istotnego ubytku pracujących. Ale jego udział w PKB spadł z 4,5 proc. w 2004 r. do 3,7 proc.
– To normalne, że udział rolnictwa w PKB spada. Nie świadczy to o tym, że rolnictwo słabnie, tylko że rozwijają się inne gałęzie gospodarki. Ale martwi nas wysoka liczba osób zatrudnionych w rolnictwie i niska efektywność pracy – komentuje Wanda Chmielewska-Gil, dyrektor sekcji analiz społeczno- ekonomicznych fundacji FAPA.
W przeliczeniu na pełnozatrudnionych liczba pracujących w rolnictwie wynosi prawie 2 mln osób, a powinna być cztery razy mniejsza, by dorównać średniej wydajności pracy w gospodarce narodowej. Jednym z powodów tej sytuacji jest rozdrobnienie gospodarstw, tylko 5,3 proc. ma powierzchnię powyżej 20 ha. – Tylko co dziesiąte gospodarstwo jest przyszłościowe, te 10 proc. dostarcza większość surowców do produkcji żywności. Pozostała część rodzin łączy dochody z gospodarstwa z innymi źródłami – ocenia prof. Wojciech Józwiak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Dodaje, że mamy nadal tanią pracę i ziemię na wsi. Dlatego polskie rolnictwo angażuje stosunkowo duże nakłady pracy, a mniejsze kapitału w porównaniu z innymi krajami UE. – Rolnictwo nie jest i nie będzie źródłem dochodu narodowego. Roczne dochody wynoszą tu ok. 23 mld zł i są tylko o kilka procent wyższe, niż wynoszą wydatki budżetu na rolnictwo – dodaje prof. Józwiak.