Według analityków Pekao z propozycji resortu skorzystać mogły te instytucje, które chciały dokupić długich papierów, gdyż oceniały ich udział w portfelu jako zbyt mały. „Aukcja w okresie symbolicznych obrotów i płynności na rynku międzybankowym stanowi zwykle dobrą okazję do zwiększenia alokacji” – czytamy w analizie banku.Ostatni raz MF oferowało papiery dziesięcioletnie na aukcji zamiany w marcu.
Inwestorzy kupili wówczas obligacje o wartości 2,67 mld zł.Dilerzy przyznają, że zamiana papierów zapadających w listopadzie na nowe już teraz może wydawać się ryzykowna, skoro prawdopodobne jest podwyższanie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej pod koniec roku.
Jednak zwracają uwagę na zapowiadane ograniczenie emisji w czwartym kwartale z uwagi na niższy od planowanego deficyt i szybkie pozyskanie środków ze sprzedaży obligacji w I połowie roku. W takiej sytuacji inwestorzy, którzy chcą mieć ekspozycję na Polskę, skłaniali się do skorzystania z oferty MF już teraz – mówią dilerzy.
– Na przetargu obligacje zapadające w 2020 roku sprzedane zostały taniej niż wynosiła ich wycena na rynku wtórnym. To pokazuje ogólną niechęć inwestorów. Niemniej zainteresowanie zamianą, przy której nie ma przepływu gotówki, zależy od indywidualnych strategii funduszy – mówi Maciej Gałuszka, diler z Kredyt Banku.
Zdaniem analityków najważniejsze dla rozwoju rynku będą dane o inflacji i perspektywy ograniczenia deficytu budżetu w 2010 r. – W średnim okresie przy założeniu zwiększającej się presji inflacyjnej i braku reform fiskalnych rentowność obligacji będzie wzrastać – uważa Maciej Gałuszka. Dilerzy zauważają, że rządy różnych krajów decydują się na emisje, akceptując coraz wyższe koszty.