– Panujemy nad sytuacją i na bieżąco reagujemy na ewentualne zagrożenia, które wynikają z faktu, że po prostu kurczą się rezerwy wytwórcze i pojawiają się ograniczenia w sieci przesyłowej i dystrybucyjnej – mówi Stefania Kasprzyk, prezes PSE Operator. – Niestety, każdy następny dzień upałów będzie jeszcze bardziej utrudniał zbilansowanie systemu – przyznaje.
Operator systemu jest w szczególnie trudnej sytuacji, gdyż po ubiegłorocznym spowolnieniu gospodarki i spadku popytu, w tym roku wzrosło zapotrzebowanie na energię. Prezes GDF Suez Polska Grzegorz Górski mówi wręcz o rekordowo wysokim popycie. PSE Operator oficjalnie informuje, że różnica w zapotrzebowaniu wynosi 1000 megawatów, gdy temperatura wzrasta z plus 20 st. C do 30 st. C. Obecnie wynosi ok. 20,4 tys. megawatów.
Ekspert branży profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej mówi, że obawy o wytrzymałość systemu są uzasadnione. I przypomina, że w naszym kraju 70 proc. majątku wytwórczego w energetyce ma 20 lat, a 40 proc. ponad 30 lat. – Główne problemy w elektrowniach dotyczą chłodzenia. Są na nie narażone zakłady, które wykorzystują wodę z rzek lub jezior: Połaniec, Dolna Odra czy Kozienice, bo nie mogą przekroczyć pewnych limitów temperatury – dodaje Mielczarski.
Prezes największej firmy energetycznej w kraju – PGE – uspokaja. – Nie odnotowaliśmy żadnych usterek czy awarii spowodowanych wysokimi temperaturami, urządzenia pomimo pracy w trudnych warunkach – jeśli chodzi o chłodzenie – nie powodują zaniżenia mocy – mówi Tomasz Zadroga.
Prezes Kasprzyk przyznaje, że upały spowodowały, iż rezerwy mocy w elektrowniach spadły do poziomów niższych od wymaganych. Obecnie wynoszą one 1,4 tys. megawatów, podczas gdy zimą – 4,3 tys. MW. Poza tym sieci nie działają w wysokiej temperaturze tak sprawnie, jak zwykle.