Ma ona na celu dostosowanie przepisów do dyrektyw unijnych – utrzymuje minister finansów. Ekonomiści nie mają złudzeń – to próba wyciągnięcia dodatkowych pieniędzy, nawet 2 mld zł. Rząd zapewnia, że nie podniesie podatków – zwłaszcza w obliczu zbliżających się wyborów samorządowych i parlamentarnych.
Nie deklarował, że nie będzie likwidował istniejących zwolnień albo zawieszał ulg. Zdecydował już o zawieszeniu na dwa lata odliczania VAT od samochodów z kratką, teraz czas na dalsze kroki. – Obecnie, jeśli bank korzysta z usług firmy zewnętrznej zajmującej się np. przetwarzaniem danych i obsługą umów, to nie płaci podatku, usługa taka jest bowiem zwolniona z VAT.
Jeżeli projekt wejdzie w życie od początku 2011 r., na te usługi zostanie nałożony 22 proc. VAT – wyjaśnia Jarosław Koziński, doradca podatkowy z Ernst&Young. Zdaniem Romana Namysłowskiego z E&Y trudno ocenić, jak to wpłynie na koszty usług. – Z pewnością banki będą musiały uwzględnić ten dodatkowy koszt w cenie usług – mówi.
Dzisiaj nie jest też opodatkowany obrót wierzytelnościami. MF chce, aby od stycznia podatek był płacony nie tylko od wartości transakcji, ale i od sprzedawanego długu. Problem polega na tym, że długi są obecnie sprzedawane za 10 proc. wartości. Szacowana wartość sprzedawanych długów ma w tym roku wynieść 7,1 mld zł. Gdyby więc opodatkować tę kwotę już dziś, wpływy do budżetu wzrosłyby o 1,4 mld zł. – Obłożenie VAT tych transakcji spowoduje, że handel długami ustanie, bo już nikomu nie będzie się opłacał – prorokuje Tomasz Grunwald z KPMG.
Resort finansów w uzasadnieniu projektu nie przewiduje żadnych złych skutków, wręcz przeciwnie – pisze o ułatwieniu rozliczeń i obniżeniu kosztów korzystania np. z usług księgowych.