Większość ekspertów uważa, że to pomysł podobny do propozycji obniżenia lub zawieszenia składki do funduszy emerytalnych, z jaką kilka miesięcy temu wystąpili minister finansów Jacek Rostowski i szefowa resortu pracy Jolanta Fedak.
– Patrząc krótkoterminowo na potrzeby finansowe państwa, to dobry pomysł. Przekazując całą składkę do ZUS problemy odkładamy jednak na później – uważa Mirosław Gronicki, były minister finansów. Według innego ekonomisty, dobrowolność jest gorszym rozwiązaniem niż obniżenie składki do OFE. – Ta sytuacja powoduje, że fundusze przestają być częścią systemu publicznego – uważa nasz rozmówca.
Michał Boni, szef doradców premiera, którzy przygotowuje projekt zmian w OFE, na ostatnim spotkaniu z zespołem ds. ubezpieczeń społecznych Komisji Trójstronnej mówił, że wprowadzenie możliwości, by Polacy mogli jeszcze raz zdecydować czy chcą być w funduszach czy wrócić do ZUS zamyka nam drogę do dalszych rozmów z Komisją Europejską na temat innej klasyfikacji pieniędzy, które trafią do OFE, przy wyliczaniu deficytu i długu publicznego.
Dlaczego zatem powraca ten pomysł i mówi o nim szef rządu? Według Krzysztofa Rybińskiego, byłego wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego, inspiratorem jest Ministerstwo Finansów. Szef tego resortu Jacek Rostowski szuka sposobu, by dług publiczny nie przekroczył 55 proc. PKB. Jeśli tak się stanie, w projekcie kolejnej ustawy budżetowej rząd będzie musiał drastycznie ograniczyć wydatki państwa.