Sprzedaż detaliczna wzrosła w maju o 1,6 proc. miesiąc do miesiąca i 0,5 proc. rok do roku wobec rocznego spadku o 0,2 proc. w kwietniu – podał wczoraj GUS. Odczyt był wyższy od mediany prognoz rynkowych, która zakładała, że sprzedaż w maju w stosunku rocznym nie zmieni się. Stopa bezrobocia spadła do 13,5 proc. z 14 proc. w kwietniu.
Polacy nieco więcej kupują
– W strukturze majowej sprzedaży detalicznej widać zaobserwowane przed miesiącem pozytywne tendencje – komentuje Rafał Sadoch, ekonomista Invest-Banku. Wylicza, że pomimo iż układ dni roboczych w maju br. zachęcał raczej do odpoczynku niż zakupów, na przyzwoitym poziomie utrzymała się dynamika sprzedaży samochodów (6,1 proc. rocznego wzrostu wobec 5,8 proc. w kwietniu), odzieży (9,9 proc. wobec 11,6 proc.) oraz mebli, RTV i AGD (7,5 proc. wobec 8,9 proc.).
Zdaniem Sadocha dane te potwierdzają nieznaczne odbicie konsumpcji, które jest związane z obserwowanym realnym wzrostem wynagrodzeń na skutek bardzo niskiej inflacji oraz mającą miejsce od 1 marca waloryzacją rent i emerytur o blisko 4,5 proc.
Dosyć silnie wzrosła też sprzedaży żywności – 4,8 proc. (wobec 3,6 proc. w kwietniu) oraz w tzw. niewyspecjalizowanych sklepach (o 10,7 proc. wobec 4,9 proc. w kwietniu). Ale jest związane głównie z układem Świąt Wielkanocnych oraz Bożego Ciała w kalendarzu względem poprzedniego roku.
– Polacy zaczynają z większym optymizmem spoglądać w przyszłość, bo coraz chętniej wydają pieniądze w sklepach. Maj był pod tym względem przełomowy. Co prawda sprzedaż detaliczna wzrosła tylko o 0,5 proc., ale w maju ub. roku mielimy bardzo wysoki punkt odniesienia. Przedsiębiorstwa odczuwają ten większy popyt i sygnalizują, że gospodarstwa domowe obudziły się z długiego zimowego letargu – uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert Konfederacji Lewiatan.