Oglądał pan serial „Czarnobyl”? Jest tam scena, w której bohaterowie stoją nad reaktorem i mówią: zwiększyć moc, reaktor wytrzyma. Patrząc na ostatnie awarie u was można odnieść wrażenie, że wygląda to trochę podobnie. Pozyskujecie ogromną liczbę klientów wierząc, że jesteście w stanie ich obsłużyć, ale kłopoty pojawiają się coraz częściej.
Serial jest bardzo dobry, a porównanie barwne, ale oczywiście się z nim nie zgadzam. Wszyscy mówią o ostatniej awarii, ale patrząc na całokształt i obiektywne metryki, a także fakt pozyskiwania coraz większej ilości klientów, to stabilność platformy się poprawia. Im więcej klientów nam ufa, tym oczywiście zasięg potencjalnych awarii jest większy. Nie uchylamy się jednak od odpowiedzialności. Chcemy przy tej okazji przeprosić klientów, którzy zostali dotknięci ostatnią awarią. Zdajemy sobie sprawę, jak dużym zaufaniem jesteśmy obdarzani. Niestety nadszarpnęliśmy to zaufanie. W naszym zespole pracują najlepsi specjaliści i robimy wszystko, aby te awarie się nie zdarzały i ich zasięg był też jak najmniejszy.
Skupmy się na ostatniej awarii. Co tam się naprawdę wydarzyło, bo w mediach społecznościowych pojawiło się wiele teorii spiskowych m.in. z tajemniczym „przekręceniem INT-a” na czele?
W środę 5 listopada w przypadku wszystkich nowych pozycji otwartych od około godziny 16.25 pojawił się problem z ich zarządzaniem. Nie można więc było ich zamknąć ani też zmodyfikować. Pełne działanie systemu przywróciliśmy o 22.40 na platformie webowej, około 1.00 na platformie mobilnej. To, co jest najważniejsze, to fakt, że problem ten dotyczył nowych pozycji, czyli otwieranych po 16.25, a nie tych, które zostały otwarte wcześniej.
Sześć godzin to mimo wszystko sporo, szczególnie, jeśli chodzi o rynek CFD?
Zgadza się, nie uchylamy się od odpowiedzialności i zdajemy sobie sprawę, jaki to ma wpływ na postrzeganie nas i naszą reputację. Problem, z którym mieliśmy do czynienia nie pojawił się w naszym systemie transakcyjnym, czego najlepszym dowodem jest to, że można było otwierać nowe pozycje. Pomiędzy naszym głównym systemem, a aplikacją mobilną i webową jest jeszcze masa innych systemów. O ile większości systemów jest już przypisana nowa architektura, tak jest jeszcze jeden komponent, który cały czas funkcjonuje, a który to przez kilkanaście lat spełniał swoje zadanie. Z racji jednak tego, że rośniemy i się rozwijamy, on niestety zawiódł. Dane były po prostu pokazywane w zły sposób. Co ważne, bardzo szybko udało nam się zidentyfikować źródło problemów, ale poprawa tego wymagała czasu. W mojej opinii nasz zespół stanął na wysokości zadania, czego dowodem jest też fakt, że kolejnego dnia wszystko działało już bez zarzutów.
Czyli zawiódł tak naprawdę jeden element, który pracuje od kilkunastu lat, który chcecie wymienić, bo nie spełnia on już oczekiwań wobec rosnącego biznesu?
Faktycznie nie przystaje on do obecnej rzeczywistości. Naszym planem jest to, aby w I kwartale 2026 r. element ten nie uczestniczył już w ścieżce krytycznej. W systemach IT jest też tak, że nie da się wymienić wszystkiego naraz. Każda firma ma w zanadrzu systemy, które pozwoliły im na rozwój. Sztuką balansu jest to, aby móc rozwijać biznes i budować nowe produkty, a jednocześnie nadążać za pozyskiwaniem nowych klientów oraz dodatkowo modernizować jeszcze systemy.