To odpowiedź na słowa Jolanty Fedak, minister pracy, której zdaniem nie należy oszczędności Polaków wystawiać na ryzyko na giełdzie, ale lepiej przeznaczyć na infrastrukturę. Minister nie podała więcej konkretów. Sugerowała zaś, że OFE można by zlikwidować. Niedawno, w maju, weszły w życie zmiany w działalności funduszy. Rząd obciął przekazywaną im składkę z 7,3 do 2,3 proc. podstawy wynagrodzenia. Docelowo ma to być 3,5 proc.
Eksperci obawiają się, że wypowiedź minister może być zapowiedzią kolejnych zmian w prawie. Z podobną sytuacją już mieliśmy do czynienia pod koniec 2009 r., gdy Fedak mówiła o zmniejszeniu składki do OFE. Wówczas jednak wspomagał ją w tym minister finansów.
– Nie padł żaden konkretny pomysł. Nie wiemy, czy chodzi o zabranie pieniędzy czy o to, by fundusze inwestowały w papiery infrastrukturalne. Źle jednak, że politycy znów straszą Polaków, bo można to odczytać jako kolejną próbę zabrania pieniędzy – mówi Krzysztof Nowak z firmy doradczej Mercer.
OFE już inwestują w infrastrukturę, bo są głównym nabywcą obligacji drogowych emitowanych przez BGK na rzecz Krajowego Funduszu Drogowego. Na koniec lipca w papierach autostradowych miały ulokowane 12,6 mld zł, czyli w sumie objęły ponad 60 proc. wszystkich emisji.
Z kolei Michał Boni, minister i szef doradców premiera, zapowiadał jeszcze kilka miesięcy temu dodanie nowych kategorii lokat dla funduszy. Wymieniał m.in. obligacje infrastrukturalne oraz instrumenty, które będą wspierały rozwój kredytu hipotecznego. – Będą to bezpieczne rynkowe instrumenty finansowe, niepowiększające długu publicznego – mówił.