Dla nas niezwykle bolesny okazał się kryzys na rynku nieruchomości – mówi Robert Skraburski, wójt gminy Rewal (Zachodniopomorskie), której zaległości wobec firm to ok. 5,8?mln złotych (a zobowiązania wymagalne ogółem wynoszą 7,6 mln złotych). – Liczymy, że do końca grudnia je zapłacimy. Sądziliśmy, że na wrześniowym przetargu uda się nam sprzedać działki o wartości ok. 10 mln zł, a efekt to ok. 800 tys. zł – wyjaśnia.
Przeterminowane zobowiązania wobec dostawców towarów i usług w gminie Pątnów wynoszą 5,4 mln zł. Wójt Edward Kiedos wyjaśnia, że to skutek przeinwestowania przez poprzednie władze powiatu. – Zalegamy z płatnościami wobec firm, które prowadziły prace przygotowawcze do inwestycji, wobec samych wykonawców robót budowlanych, ale też z tytułu bieżących dostaw – np. energii elektrycznej – przyznaje wójt, choć podkreśla, że i tak większość długów udało się już spłacić.
Część przedsiębiorstw z Pątnowa, nie czekając, aż samorząd pozbędzie się kłopotów, sprzedała swoje faktury.
Nieco inna jest sytuacja w Szczecinie (11,5 mln zł zaległych zobowiązań). Jak wyjaśnia Stanisław Lipiński, skarbnik miasta, dług powstał, ponieważ wspólnoty mieszkaniowe, przestraszone stanem finansów publicznych, zażyczyły sobie wcześniejszych wypłat dotacji do funduszu remontowego.
– Docierają do nas sygnały, że samorządy mają problemy z regulowaniem na czas płatności – przyznaje Marek Michałowski, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.