Jak dotąd resort przeprowadził w tym roku jedną emisję zagraniczną – plasując obligacje imienne warte 527 mln euro. Kupującymi były fundusze emerytalne i ubezpieczyciele z Niemiec i Austrii.
Sprzedaż papierów na rynku szwajcarskim przynieść ma wg słów wiceministra finansów Dominika Radziwiłła około kilkuset milionów franków, ale ostatecznie na decyzję wpływ będą miały warunki rynkowe. Ostatnio MF emitował obligacje denominowane we franku (pięciolatki) w lutym 2011 r., wycenione wówczas zostały na 2,853 proc. w skali roku.
Obecnie rynkowa wycena polskich papierów jest lepsza?(rentowność obligacji zapadających w maju 2019 r. spadła właśnie do rekordowo niskiego poziomu 2,45 proc.). Dilerzy zgodnie twierdzą, że Szwajcaria to atrakcyjny rynek dla inwestorów z uwagi na niemal zerowe stopy procentowe, jak i ustabilizowanie kursu waluty względem euro dzięki działaniom tamtejszego banku centralnego. Problem w tym, że tamtejsze fundusze są dość wymagające. W?ostatnich trzech latach oprócz Polski obligacje we franku wyemitowała tylko Słowacja.
Mimo to eksperci uważają, że planowana emisja może znaleźć nabywców. – Papiery powinny cieszyć się sporym zainteresowaniem inwestorów instytucjonalnych w Szwajcarii – uważa Jean-Dominique Butikofer, zarządzający Union Bancaire Privee. – Szukają oni wyższych stóp zwrotu niż oscylujące wokół zera w kraju, ale nie mają oni zbyt wielkiego wyboru, jeżeli chodzi o obligacje rządowe krajów emerging markets z inwestycyjnym ratingiem – dodaje.
Z drugiej strony inni zarządzający wskazują, że problemem może być niewystarczająca płynność oferowanych instrumentów. – W?przypadku polskich obligacji stawiałbym raczej na te denominowane w euro lub w dolarze – podkreśla Peter Schottmueller z Deka Investment.