O ile obniżenie deficytu jest korzystnym zjawiskiem dla gospodarki, o tyle spadek dynamiki w handlu już niekoniecznie. Eksport (w euro) wzrósł w I kw. o 1,3 proc., na początku roku było to zaś 4,9 proc. Przed rokiem I kw. zakończył się ponad 15-proc. wzrostem. Sytuację dobrze obrazuje spadek o 0,7 proc. sprzedaży (w euro) do naszego głównego partnera handlowego – Niemiec. Za to import po trzech pierwszych miesiącach spadł o 0,4 proc.

– Można się było spodziewać takich wyników – komentuje Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. – Spadek tempa wzrostu eksportu jest widoczny już od kilku miesięcy. Odzwierciedla to sytuację w krajach strefy euro. Gospodarki tych państw kurczą się, a przecież to tam sprzedajemy najwięcej towarów – mówi Bielski. Z kolei spadek importu to efekt słabnącego popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego w Polsce.

– W tej sytuacji deficyt w handlu zagranicznym i tak utrzymuje się na wysokim poziomie – uważa Marcin Mazurek, ekonomista BRE Banku. – Dziś NBP poda swoje dane na ten temat i szacujemy, że w samym marcu ujemne saldo w wymianie towarowej wyniosło ok. 800 mln euro. Tymczasem w obecnej fazie spowolnienia gospodarczego powinniśmy odnotowywać już nadwyżkę – mówi Mazurek.

Ujemne salda odnotowaliśmy w handlu z krajami rozwijającymi się – 4,5 mld euro – i z krajami Europy Środkowo-Wschodniej – 3,1 mld euro. Nadwyżkę mamy w handlu z krajami rozwiniętymi – 5,5 mld euro.