Ceny polskich papierów skarbowych biją wieloletnie rekordy. Rentowność obligacji dziesięcioletnich spadła na rynku wtórnym już poniżej 4,9 proc. W siłę rosną też krótsze papiery. Rentowność dwulatek wyniosła wczoraj 4,37 proc. i była niemal równie niska jak w sierpniu ubiegłego roku.
Kapitał płynie z zagranicy
– Polski rynek papierów dłużnych prezentuje się dobrze, a to głównie za sprawą nieustającego napływu kapitału ze strony inwestorów zagranicznych, poszukujących możliwie stabilnych, a jednocześnie wysokich zysków – mówi Krzysztof Izdebski, zarządzający funduszami dłużnymi Union Investment TFI.
Na coraz niższych rentownościach korzysta państwo. Ministerstwo Finansów sprzedało wczoraj na jedynej w tym roku aukcji obligacje dwuletnie za 4,8 mld zł z puli 3–5 mld zł. Popyt wyniósł ponad 11 mld zł. Na przetargu uzupełniającym resort sprzedał dodatkowo papiery za 1 mld zł, odpowiadając na popyt 1,3 mld zł. – Wczorajsza wycena obligacji na przetargu była najniższa od 2006 r. – zauważa Arkadiusz Urbański z Banku Pekao. Rentowność wyniosła 4,361 proc.
Inwestorzy chętnie kupowali papiery również dlatego, że resort finansów wiele ich w tym roku nie zaoferuje. Pokrytych jest już ponad 80 proc. potrzeb pożyczkowych na cały rok. A jak informował wcześniej wiceminister finansów Dominik Radziwiłł, skala prefinansowania przyszłych potrzeb nie będzie tak duża jak w ubiegłym roku.
Polska wciąż atrakcyjna
Dlaczego zagranica upatrzyła sobie nasze papiery skarbowe? Po tym jak Europejski Bank Centralny ściął główną stopę procentową niemal do zera, banki trzymające pieniądze (pochodzące głównie z operacji LTRO) w EBC wycofały je i ulokowały w obligacjach niemieckich, szwajcarskich, holenderskich i francuskich. A do niektórych inwestycji, przy ujemnych stopach procentowych, nawet dopłacają.