Sprzedaż detaliczna w październiku wzrosła o 3,3 proc. w porównaniu z październikiem 2011 r. – podał wczoraj GUS. I chociaż to lepszy wynik niż we wrześniu (3,1 proc.), nie ma mowy o zachwycie. Oczekiwano bowiem ok. 3,7-proc. zmiany ze względu na większą liczbę dni handlowych niż rok temu.
Gorzej w handlu
– Wyniki te wskazują, że początek IV kwartału nie był obiecujący z punktu widzenia dynamiki konsumpcji prywatnej – komentuje Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
GUS podał, że dość wyraźną poprawę zanotowano w sprzedaży samochodów, która wzrosła o ponad 10 proc. miesiąc do miesiąca i o 0,5 proc. rok do roku (wobec rocznego spadku o 7,6 proc. miesiąc wcześniej). Sprzedaż w dyskontach i supermarketach oraz mebli, RTV i AGD utrzymała się na przyzwoitym poziomie (odpowiednio 18,1 i 16 proc. rok do roku).
Z kolei sprzedaż odzieży i obuwia spadła aż o 4,3 proc. r./r., a żywności wzrosła zaledwie o 1,3 proc. – Według naszych szacunków wzrost sprzedaży detalicznej po wyłączeniu samochodów i paliw wyniósł 2,0?proc. i był najniższy od lipca 2010 r. – wylicza Reluga.
Gorzej z bezrobociem
– Głównymi czynnikami ograniczającymi konsumpcję są ujemna dynamika płac (-1,1 proc. rok do roku w III kw. w całej gospodarce narodowej), utrudniony dostęp gospodarstw domowych do kredytu konsumpcyjnego (we wrześniu dynamika tych kredytów wyniosła minus 4,8 proc.), a także pogarszające się perspektywy zatrudnienia głównie w branżach nastawionych na eksport i w budownictwie – wylicza Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.