Minister Budzanowski wyjaśniał posłom z sejmowej komisji Skarbu Państwa szczegóły programu Inwestycje Polskie. Opierać się on będzie na dwóch instrumentach.
Pierwszy to kredyty, których w większej skali ma udzielać Bank Gospodarstwa Krajowego. Drugi to spółka inwestycyjna (jej nieoficjalna nazwa to Celowa Spółka Inwestycyjna), której głównym udziałowcami będą Skarb Państwa oraz BGK, a która będzie działać na zasadzie funduszu kapitałowego. To znaczy zawiązywać spółki z inwestorem prywatnym lub samorządem w celu realizacji konkretnej inwestycji infrastrukturalnej.
Nasza CSI będzie wyróżniać się od instytucji komercyjnych dostarczających kapitał w trzech obszarach – mówił Budzanowski. – Finansowane inwestycje będą mogły mieć dłuższy horyzont czasowy – do 10-15 lat, podczas gdy na rynku to 5-7 lat. W tworzonych spółkach nie przejmować pakiety mniejszościowe, a poziomie ok. 20-30 proc. Po trzecie zaś, nieco mniejsze będą nasze wymogi jeśli chodzi o rentowność projektów – wyliczał Budzanowski. Oczywiście nowy publiczny fundusze będzie starał się o zwrot włożonych pieniędzy razem z zyskiem, jednak nie będą to oczekiwania rzędy 40 proc., a bliżej 15-20 proc.
W ramach programu inwestycje Polskie współfinansowane mają być inwestycje infrastrukturalne z zakresu energetyki (np. elektrownie, ale też sieci przesyłowe) transportu drogowe, kolejowego, morskiego, miejskiego, itp. Ich inwestorem może sektor prywatny lub samorządy. A także projekty wydobywcze, głównie gazu łupkowego.
Zarówno do BGK jak i nowej SCI sukcesywnie mają trafiać, akcje spółek, w których Skarb Państwa ma obecnie udziały. Minister Budzanowski, nie chciał ujawnić, o jakie konkretnie spółki chodzi, ze względu na możliwe zawirowania na rynku wtórnym. Decyzja o przeniesieniu akcji danej spółki do BGK czy SCI jest bowiem równoznaczna z decyzją o ich sprzedaży.