Dane podał Narodowy Bank Polski. Dla porównania, w poprzednich pięciu latach gospodarstwa domowe zwiększały zobowiązania kredytowe średnio po około 65 mld zł rocznie. – Mamy do czynienia z sytuacją, w której po raz pierwszy w historii na przestrzeni kilku miesięcy obserwujemy stagnację na rynku kredytów dla gospodarstw domowych – mówi Jakub Borowski, członek Rady Gospodarczej przy Premierze.
Zastój w kredytach
Tylko kończący się w grudniu rządowy program „Rodzina na swoim" spowodował, że rynek kredytów hipotecznych uniknął stagnacji. Po listopadzie wartość kredytów po raz pierwszy w historii spadła bowiem w ujęciu rocznym. Najgorzej jest w segmencie kredytów konsumpcyjnych (zaciąganych na bieżące wydatki) i samochodowych. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że rynek kredytów hipotecznych jest w stagnacji, a wartość pożyczek konsumpcyjnych na koniec listopada 2012 r. była ponad 5 proc. niższa niż w ubiegłym roku. W przypadku kredytów na samochód – spadek był aż 15-proc.
Decyzje konsumpcyjne wymagają przekonania, że sytuacja dochodowa będzie dobra, a przy rosnącym bezrobociu na razie nie ma co na to liczyć. To źle wróży wzrostowi gospodarczemu. Ekonomiści prognozują, że konsumpcja prywatna będzie tylko o 1 proc. wyższa niż w roku ubiegłym. Rząd zakłada, że będzie to ponad 2 proc.
Topnieją depozyty firm
Załamanie widać też w kredytach dla firm – ich wartość na koniec 2012 r. wzrosła jedynie o 3,5 proc. rok do roku. Jeszcze rok temu było to blisko 20 proc. – Kredyt jest barometrem nastrojów inwestycyjnych. Mamy silne hamowanie inwestycji przedsiębiorstw, obserwowane już w III kw. 2012 r. IV kw. przyniósł pogłębienie tej tendencji – mówi Borowski.
Firmy przy finansowaniu inwestycji w coraz większym stopniu posiłkują się środkami własnymi. Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan zauważa, że w ubiegłym roku przedsiębiorstwa po raz pierwszy w historii zmniejszyły istotnie wartość posiadanych depozytów (poza 2000 r., gdy wartość depozytów rok do roku spadła nieznacznie).