„Nawiązania do wizerunku profesora [Belki] poprzez użycie jego nazwiska są w ocenie Narodowego Banku Polskiego niedopuszczalne" – napisano. Napisano także, że stosowanie określenia „podatek Belki" powoduje „głębokie zaniepokojenie", a dalsze stosowanie sformułowania określa jako „nieakceptowalne". W ubiegłym roku NBP wysłał w sumie kilkadziesiąt tego typu wezwań, w tym kilkanaście dotyczyło tego określenia.

Działania takie są prowadzone w trybie ciągłym, a większość firm do prośby się stosuje. Według NBP to konieczna interwencja, ponieważ określenie to spauperyzowało się do tego stopnia, że niektórzy piszą nawet nazwisko prezesa małą literą. Dotychczas problem z wyegzekwowaniem zmiany zapisów dotyczył tylko jednego z kantorów internetowych.

– Monitoring rynku ze strony NBP i używania przez firmy określenia podatek Belki wydaje się wybiórczy. Dostaliśmy list z prośbą o zmianę zapisów w odniesieniu do tylko jednego produktu, mimo że sformułowanie to jest stosowane w znacznie większej ich liczbie – komentuje przedstawiciel jednego z ubezpieczycieli. – Dotychczas nie stosowaliśmy żadnych sankcji w opisywanych sprawach. Jednakże w przypadku rażącego naruszenia praw NBP, bank, jak każda inna instytucja, ma możliwość dochodzenia swoich roszczeń na podstawie ogólnie obowiązujących przepisów cywilnoprawnych – mówi Przemysław Kuk, rzecznik NBP.

Określenie „podatek Belki" odnosi się do 19-proc. podatku od zysków kapitałowych. Wprowadził go w 2002 roku Marek Belka, obecny prezes NPB, gdy był ministrem finansów.