Nie zmieniła się natomiast czołówka najbardziej konkurencyjnych państw na świecie. Od lat stanowią ją Szwajcaria, drugi Singapur, trzecia Finlandia, czwarte Niemcy i piąte Stany Zjednoczone.
Polska ocena w tym roku wyniosła 4,46 pkt na 7 możliwych. Dla porównania lider rankingu (od kilku lat jest nim Szwajcaria) otrzymał 5,67 pkt, więc konkurencyjność prymusów także pozostawia sporo do życzenia. Na pociechę można tylko dodać, że jedynym krajem postkomunistycznym, który wyprzedza Polskę, jest Estonia, a na tegorocznej liście nasz kraj wyprzedził Czechy.
Na tym jednak satysfakcja się kończy. Bo ocena Polski jest druzgocąca. Najbardziej ucierpiała innowacyjność naszych firm, która nieustannie się zmniejsza, mimo że dobrze wyszkoliły się one w pozyskiwaniu środków na jej zwiększenie. Przedsiębiorcy krytykują niejasne stawki podatkowe, autorzy raportu surowo oceniają brak dialogu na linii biznes–rząd, nieefektywną biurokrację.
Mocne cechy Polski, które od kilku lat pozwalają się utrzymać w okolicy 40. lokaty, to poprawa komunikacji w różnych kanałach technicznych i technologicznych (od dróg poprzez dostępność Internetu, aż po portale społecznościowe, a także zrównanie zarobków kobiet i mężczyzn).
Zdaniem dr. Piotra Boguszewskiego z Instytutu Ekonomicznego NBP, jednego ze współautorów raportu, konkurencyjność Polski można poprawić dzięki większej elastyczności rynków pracy, wzrostowi efektywności, ale przede wszystkim szkolnictwu, które położy nacisk na innowacyjność.