W dzisiejszym „Dzienniku Ekonomicznym" PKO BP szacuje, że deficyt sektora finansów publicznych, według metodologii ESA 2010, w 2015 r. sięgnie 3,4 proc. PKB. Oznacza to także wzrost zadłużenia państwa w relacji do PKB do 51 proc. z 49,5-49,9 proc. w 2014 r.

Taka prognoza jest sprzeczna z celami, jakie stawia sobie Minister Finansów Mateusz Szczurek. Zgodnie ze zobowiązaniami wobec Komisji Europejskiej, Polska powinna w tym roku zredukować deficyt finansów poniżej 3 proc. Dzięki temu w 2016 r. możliwe byłoby zdjęcie z Polski procedury nadmiernego deficytu.

Według ekonomistów PKO BP, w kierunku wyższego deficytu oddziaływać będzie stymulacja fiskalna, które nabierze tempa w trakcie roku. – Skalę impulsu fiskalnego szacujemy na plus 0,5-1 proc. PKB – czytamy w opracowaniu. Będzie on wynikiem przyspieszenia w inwestycjach infrastrukturalnych oraz wykorzystaniu nowego budżetu środków pomocowych z UE. To właśnie napływ pieniędzy z UE jest jednym z głównych motorów wzrostu wydatków publicznych. Po stronie dochodowej finanse publiczne muszą zaś liczyć się też z ryzykiem niższych wpływów wynikających z deflacji, w szczególności w I i II kwartale.

Deficyt w 2014 r. ekonomiści PKO BP szacują na 3,1-3,6 proc. PKB (minister Szczurek mówił o więcej niż 3,3 proc., a Komisja Europejska szacuje 3,6 proc. PKB). - Rozpiętość tych prognoz wynika z wydarzeń jednorazowych oraz zmian metodologicznych – piszą ekonomiści banku. Wydarzenia jednorazowe to wypłaty przez BFG 3 mld zł rekompensat klientom SKOK-ów. Prawdopodobnie do sekotra

zaklasyfikowanie zostaną też wydatki na modernizację linii kolejowych. Według PKO to ok. 5 mld zł, co może zwiększyć deficyt w 2014 r. nawet o 0,5 pkt. proc.