Dochody 2,5 mln Polaków nie przekraczają 5 tys. zł rocznie, a kolejnych 2,66 mln – 10 tys. zł rocznie – wynika z danych Ministerstwa Finansów. Na tej podstawie można oszacować, że gdyby kwota wolna od podatku wzrosła do 8 tys. zł rocznie, jak chce prezydent Duda, podatku PIT w ogóle nie płaciłoby około 4 mln Polaków. To co piąty podatnik, który obecnie rozlicza się według 18- i 32-proc. skali podatkowej.
Pomoc dla uboższych
– Wiemy, że to całkiem spora grupa osób – komentuje Paweł Szałamacha, poseł PiS i współautor programu gospodarczego tej partii. – Ale właśnie taki jest cel tej propozycji, by zwolnić z podatku osoby najniżej uposażone. Chodzi o pracujących na pół etatu, uzyskujących nieregularne zarobki, np. z umów-zleceń, czy emerytów otrzymujących najniższe świadczenia. Od dochodów, które nie starczają na godne przeżycie, nie można płacić podatku – wyjaśnia Szałamacha.
PiS chce przede wszystkim, by z podatku PIT – poprzez wysoką kwotę wolną – zwolnione były przede wszystkim osoby o dochodach do wysokości minimum egzystencji, a docelowo – do minimum socjalnego. Według Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych minimum egzystencji wynosiło w 2014 r. dla czteroosobowej rodziny około 460 zł na osobę na miesiąc (około 5,5 tys. zł rocznie), a minimum socjalne około 850 zł (około 10,2 tys. zł rocznie).
Podatki socjalne?
Argumenty o wsparciu socjalnym poprzez system podatkowy nie wszystkich przekonują. – Na podwyżce kwoty wolnej z około 3,1 tys. do 8 tys. zł rocznie podatnik zyskuje około 74 zł miesięcznie. To dla osób o niskich dochodach kwota już zauważalna – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert ekonomiczny organizacji Pracodawcy RP. – Jednak, ci którzy mają dochody mniejsze niż wspomniane 8 tys. zł rocznie, czyli około 670 zł miesięcznie, nie skorzystają w pełni z dobrodziejstw podwyżki. A to właśnie do nich skierowana ma być podatkowa pomoc – zauważa Kozłowski. Przykładowo, jak wynika z jego obliczeń, osoba o najniższej emeryturze zyskałaby 44 zł miesięcznie, a osoby przy dochodach rzędu 416 zł na miesiąc – około 30 zł.
– Za to wszyscy bardziej zamożni podatnicy zyskaliby po te 74 zł. Patrząc z tego punktu widzenia, kwota wolna w wysokości 8 tys. zł nie ma walorów polityki społecznej, która bardziej wspiera ubogich – mówi Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes IBnGR. – Nie widzę uzasadnienia, aby przy tak wysokich kosztach tej propozycji w ogóle ją realizować – dodaje.