To taki sam rezultat jak w sierpniu przed rokiem. Liczba upadłości licznych od początku roku zmalała w ujęciu rocznym o 5 proc. do 527. Zła sytuacja widoczna jest jednak na Mazowszu, gdzie ilość bankrutów zwiększyła się aż o 40 proc. Wzrosty maja miejsce zwłaszcza w firmach produkcyjnych, w tym działających na rzecz zaopatrzenia sektora budowlanego.

W rezultacie w ubiegłym miesiącu splajtowało 16 firm z sektora produkcyjnego, podczas gdy w tym samym czasie przed rokiem o 4 mniej. W samym budownictwie odnotowano 15 bankructw w porównaniu do 12 rok wcześniej. W handlu hurtowym liczba upadłości pozostała taka sama jak w roku ubiegłym – 7, natomiast zmalała w branży usługowej – z 21 do 17.

Pojawił się nowy trend: o ile do niedawna upadały przedsiębiorstwa, których obroty malały, o tyle obecnie bankrutów przybyło wśród przedsiębiorstw, gdzie sprzedaż rosła. Nie widać było zatem dotychczasowego skokowego zmniejszania się z roku na rok obrotu firm, które splajtowały. Według Euler Hermes, przychody upadłych firm zwiększyły się w ciągu ostatnich trzech lat z 740 mln zł do 950 mln zł. - Nie jest to paradoks. Wzrost sprzedaży oznacza także wyższą wartość swojego majątku powierzonego odbiorcom, a więc większą ekspozycję na ryzyko – tłumaczy Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.

W sierpniu największą upadłość pod względem obrotu (260 mln zł) odnotowano w sektorze transportowym. W tej branży od początku stycznia nastąpił także największy wzrost upadłości – względem ubiegłego roku o 70 proc.: z 18 do 30. W sektorze produkcyjnym bankructwa dotknęły zwłaszcza producentów materiałów budowlanych.

W sierpniu sądy gospodarcze poinformowały o upadłości trzech producentów z branży spożywczej (drób, mięso, oleje roślinne) oraz czterech producentów maszyn, w tym dla górnictwa. Te ostatnie przypadki maja być efektem kryzysu w branży wydobywczej, mimo raportowanego przez GUS 20-procentowego wzrostu nakładów inwestycyjnych na wydobycie w pierwszym półroczu.