Prezydencka nominacja dla prof. Glapińskiego, ogłoszona w piątek, nie jest niespodzianką. Zaskoczeniem byłoby raczej, gdyby Andrzej Duda na stanowisko prezesa wskazał kogoś innego. Od czasu triumfu Prawa i Sprawiedliwości w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych Glapiński uchodził wśród obserwatorów polityki pieniężnej za najbardziej prawdopodobnego kandydata na szefa NBP. Powołanie go do zarządu tej instytucji z początkiem marca dodatkowo uwiarygodniło te domysły.
Bez eksperymentów
Sześcioletnia kadencja obecnego prezesa NBP Marka Belki kończy się w pierwszej połowie czerwca. Glapiński, do lutego członek Rady Polityki Pieniężnej, zostanie jego następcą, jeśli jego kandydaturę zatwierdzi Sejm. Biorąc pod uwagę układ sił w parlamencie, będzie to jedynie formalność.
Nominacja dla Glapińskiego jest na rynkach odbierana pozytywnie, nie tylko dlatego, że została ogłoszona stosunkowo wcześnie. – Adam Glapiński na pewno jest dobrze przygotowany do roli prezesa NBP, zna meandry polityki pieniężnej, zarówno z perspektywy członka Rady Polityki Pieniężnej, jak i członka zarządu – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole. Jak dodaje, jako szef NBP Glapiński będzie raczej opowiadał się za ostrożną polityką pieniężną, daleką od eksperymentów.
– Wśród ludzi dobrej zmiany nie potrafiłbym wyobrazić sobie lepszej kandydatury – mówi jeden z byłych członków RPP proszący o zachowanie anonimowości. – Na pewno zna bank centralny i rozumie politykę pieniężną – dodaje. Ekonomiści podkreślają też, że Glapiński na stanowisku prezesa NBP będzie gwarantem harmonijnej współpracy banku centralnego z ministerstwem finansów, co ma szczególnie duże znaczenie w okresach zawirowań na rynkach finansowych.
W obozie jastrzębi
Jako członek RPP Glapiński należał raczej do zwolenników zachowawczej polityki pieniężnej. W ostatnim cyklu łagodzenia polityki pieniężnej (od października 2014 r. do marca br.), gdy RPP w dwóch ruchach obniżyła stopę referencyjną NBP z 2,5 do 1,5 proc., następca Belki był przeciwny tym zmianom. We wcześniejszym cyklu, składającym się z ośmiu obniżek głównej stopy, w wyniku których została ona sprowadzona z 4,75 proc. w listopadzie 2012 r. do 2,5 proc. w lipcu 2013 r., Glapiński poparł jedynie trzy wczesne cięcia po 0,25 pkt proc.