Kiedy w IV kwartale ub.r. gospodarka urosła o 4,3 proc. rok do roku, było jasne, że początek 2016 r. przyniesie spowolnienie wzrostu. Tego, że zahamuje ono do zaledwie 3 proc., spodziewali się jednak tylko nieliczni ekonomiści. Przeciętnie oceniali, że polski PKB w ujęciu realnym powiększył się w I kwartale o 3,4 proc. rok do roku. Ministerstwo rozwoju szacowało zaś niedawno, że gospodarka urosła o 3,8 proc.
Inwestycyjne zawahanie
Piątkowe dane GUS były dopiero tzw. szybkim szacunkiem PKB w I kwartale, który będzie jeszcze podlegał rewizjom. Rewizja danych za IV kwartał podniosła tempo wzrostu PKB w tamtym okresie aż o 0,4 pkt proc. Jednak nawet jeśli tym razem wstępny szacunek GUS się potwierdzi, spowolnienie wzrostu w I kwartale najprawdopodobniej okaże się przejściowe.
– Wciąż zakładamy, że w całym 2016 r. gospodarka urośnie o 3,7 proc. – powiedział „Parkietowi" Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao, który trafnie oszacował zmianę PKB w I kwartale. W ub.r. tempo wzrostu gospodarki sięgnęło 3,6 proc., a rząd w ustawie budżetowej na ten rok założył, że przyspieszy ono do 3,8 proc. – To nie jest scenariusz nierealny. Różnica między naszą prognozą a rządową jest na granicy błędu statystycznego – dodał Mrowiec.
Choć dane o strukturze zmian PKB w I kwartale GUS opublikuje dopiero pod koniec maja, ekonomiści są zgodni, że źródłem spowolnienia były inwestycje. – Dynamika inwestycji obniżyła się prawdopodobnie do 2,1 proc. rok do roku wobec 4,4 proc. w IV kwartale. Do znaczącego wyhamowania wzrostu nakładów inwestycyjnych przyczyniły się efekt wysokiej ubiegłorocznej bazy odniesienia oraz obniżenie inwestycji publicznych, związane ze zmniejszonym wykorzystaniem środków unijnych na początku nowej perspektywy finansowej 2014–2020 – skomentował Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce. Choć piątkowy odczyt zdaje się potwierdzać jego dotychczasowe prognozy, że w tym roku gospodarka urośnie tylko o 2,9 proc., ekonomista przyznaje, że te przewidywania mogą się okazać nadmiernie pesymistyczne.
Zdaniem Mrowca, zapaść w inwestycjach nie jest tylko skutkiem przerwy w napływie unijnych funduszy, ale także pogorszenia nastrojów przedsiębiorców. – Sektor prywatny nie jest pewny, jak będą wyglądały regulacje prawne i podatkowe. Zawahanie firm widać w ankietowanych badaniach NBP. Ale sądzę, że te inwestycje w dalszej części roku ruszą – powiedział ekonomista. Przemawia za tym wysokie wykorzystanie mocy produkcyjnych, poprawiająca się koniunktura w zachodniej Europie oraz oczekiwane przyspieszenie wzrostu popytu konsumpcyjnego.