Zastój w inwestycjach uderza w budowlańców

Chociaż bankructw przedsiębiorstw jest ogólnie mniej niż przed rokiem, jest branża gdzie ten wskaźnik wzrósł. Budownictwo cierpi z powodu braku ciągłości inwestycji.

Publikacja: 03.06.2016 10:18

Upadłości jest mniej w transporcie, sektorze produkcyjnym, a nawet w usługach. Sytuacja pozostaje ni

Upadłości jest mniej w transporcie, sektorze produkcyjnym, a nawet w usługach. Sytuacja pozostaje niezmienna w handlu.

Foto: Fotorzepa, Jakub Dobrzyński jd Jakub Dobrzyński

Tak wskazuje najnowszy raport ubezpieczeniowej firmy Euler Hermes. Według dokumentu w maju opublikowano informacje o upadłości 63 polskich przedsiębiorstw – o 16 proc. mniej niż przed rokiem. Od początku roku zbankrutowały 302 firmy wobec 333 w tym samym okresie rok wcześniej. Upadłości jest mniej w transporcie, sektorze produkcyjnym, a nawet w usługach. Sytuacja pozostaje niezmienna w handlu. Niepokoi budownictwo, gdzie po dwóch latach spadków bankructw, odnotowano ich teraz wzrost o 7 proc.

Winne inwestycje

Pogorszenie to efekt wyhamowania inwestycji. W I kwartale 2016 roku spadły one o 1,8 proc., stało się to mimo korzystniejszej sytuacji w finansach przedsiębiorstw. To pierwszy spadek od dziewięciu kwartałów. Przyczyna tkwi w zakończeniu poprzedniej perspektywy unijnej - nowa jeszcze dobrze nie wystartowała.

W efekcie budownictwo infrastrukturalne cierpi obecnie na brak zleceń, w energetyce – dopiero zbierane są środki na inwestycje, nadzieją miały być duże zlecenia na kolei – mówiło się wręcz o powszechnym przebranżowieniu pod hasłem „wszyscy budują tory". Nic takiego nie ma miejsca – kolej ma problemy z wydatkowaniem i rozliczeniem środków z poprzedniej perspektywy, nie ma więc na razie mowy o wysypie zleceń w tym segmencie rynku.

- Pomimo zmniejszenia się rynku zleceń na usługi budowlane o ok. 15 proc. w ujęciu rocznym, sytuacja nie jest jednoznaczna. Równocześnie docierają do opinii publicznej informacje o dużym popycie na maszyny budowlane, a nawet o ich braku, podobnie z wykwalifikowana kadrą i kosztami jej zatrudnienia – firmy narzekają na problemy z tym związane - mówi Tomasz Starus, wiceprezes Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka. Jego zdaniem nie jest to wiec raczej początek kryzysu całej branży, a raczej świadectwo trudniejszych chwilowo warunków, które wraz z przyjętymi rozwiązaniami formalnymi sprzyjają koncentracji rynku usług budowlanych, wypierania z niego firm mniejszych i regionalnych przez firmy największe, które w tym samym czasie chwalą się wzrostem portfela zamówień nawet rzędu 30-40 proc.

- Problem firm budowlanych uderza w ich dostawców – pomimo spadku upadłości w przemyśle ogółem, nie zmniejsza się skala problemów firm producentów dla budownictwa – wyrobów z betonu, plastikowych, konstrukcji stalowych - mówi Starus.

Brakuje planowania

Analitycy Euler Hermes zwracają uwagę na fakt, że przetargi nie są rozstrzygane, dlatego nawet duże firmy starają się o małe przy ich skali działalności prace – ale właśnie ze względu na tę skalę są bezkonkurencyjne kosztowo, wygrywają tym samym z firmami mniejszymi, regionalnymi i lokalnymi. Nie są to jedynie firmy najmniejsze – to właśnie z sektora budowlanego pochodziła firma o największym obrocie wśród bankrutujących przedsiębiorstw (ok. 200 mln złotych).

Dlaczego duże firmy zmuszone są wchodzić na rynki inwestycji lokalnych? Zdaniem Michała Modrzejewskiego, szefa analiz branżowych Euler Hermes rządzący przyczyniają się do destabilizacji, rozchwiania rynku brakiem równomierności w napływie zleceń.

- Brakuje planowania na dekadę, czegoś odpowiadającego wyśmiewanym niegdyś „pięciolatkom". Plany oczywiście są, ale brak konsensusu politycznego w ich realizacji sprawia, że są one ciągle tworzone przez aktualnie rządzących od nowa, a dodatkowo na bieżąco mamy do czynienia z przesuwaniem środków co rok-dwa do „swoich" województw. W efekcie w jednych latach prace budowlane kumulują się, a w innych ich brakuje, nierównomierny jest tez ich rozkład w skali kraju - komentuje ekspert.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie