Hardt, który w RPP zasiada od lutego z nominacji prezydenta Andrzeja Dudy, nie widzi też innych przesłanek dla poluzowania polityki pieniężnej. Argumentem na rzecz obniżki stóp procentowych nie jest nawet utrzymująca się od niemal dwóch lat deflacja. – To jest przede wszystkim efekt spadku cen surowców na globalnych rynkach. Na tę importowaną deflację RPP nie ma dużego wpływu. Dalsze obniżanie stóp procentowych nie pomogłoby się nam z niej wyrwać – tłumaczy ekonomista. – Gdyby deflacja już dziś miała jakieś negatywne konsekwencje, to obecna RPP nie mogłaby na to nic poradzić, biorąc pod uwagę opóźnienie, z jakim działa polityka pieniężna. Kluczowe jest pytanie, czy w horyzoncie dwóch, trzech kwartałów nie wystąpią jakieś negatywne skutki deflacji. Ja się ich nie spodziewam – dodaje.
Kamil Zubelewicz, drugi spośród członków RPP powołanych przez prezydenta, w kwietniowym wywiadzie mówił, że będzie optował za obniżeniem celu inflacyjnego podczas dyskusji o założeniach polityki pieniężnej na 2017 r., która wkrótce się rozpocznie. Hardt jest przeciwny takiej zmianie. – Wokół nas jest dzisiaj wiele źródeł niepewności, zarówno wewnętrznych, związanych chociażby ze zmianami regulacyjnymi, jak i zewnętrznych. Dość wymienić Brexit (...). Nie widzę powodu, aby dokładać jeszcze jedną turbulencję w postaci zmiany celu inflacyjnego – stwierdził.
Obecny cel inflacyjny obliguje NBP do utrzymywania w średnim terminie dynamiki indeksu cen konsumpcyjnych (CPI) na poziomie 2,5 proc. (+/- 1 pkt proc.). – Aktualny cel dobrze kotwiczy oczekiwania inflacyjne i czyni politykę pieniężną bardziej przejrzystą i przewidywalną – uważa Łukasz Hardt.
Cały wywiad z Ł. Hardtem we wtorkowej „Rz" i na www.rp.pl