PMI, powstający na podstawie sondażu wśród menedżerów logistyki ponad 200 przedsiębiorstw, spadł w czerwcu do 51,8 pkt, z 52,1 pkt w maju. Tymczasem ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się odczytu na poziomie 52,7 pkt.

Każde wskazanie PMI powyżej 50 pkt oznacza, że sektor przemysłowy się rozwija, a dystans od tej granicy jest miarą tempa tego rozwoju. W Polsce PMI przewyższa 50 pkt nieprzerwanie od 21 miesięcy. Ale w II kwartale był średnio niżej (51,6 pkt) niż w I kwartale (52,5 pkt.), co oznacza, że przemysł rozwijał się wolniej. Tymczasem początek roku był w polskiej gospodarki rozczarowujący: PKB urósł o 3 proc. rok do roku.

– PMI nie sygnalizuje wyraźnego przyspieszenia wzrostu gospodarczego w II kwartale. Stanowi to wsparcie dla naszej prognozy, że PKB powiększył się o 3,1 proc. rok do roku – ocenia Krystian Jaworski, ekonomista z banku Credit Agricole. Przyznaje jednak, że pogorszenie koniunktury w przemyśle w czerwcu było w pewnym sensie iluzoryczne. Za spadek PMI odpowiadało bowiem w dużej mierze raportowane przez ankietowane firmy wydłużenie czasu dostaw. Jednocześnie menedżerowie wskazywali na przyspieszenie wzrostu wartości zamówień, w tym eksportowych, co może odzwierciedlać dobrą koniunkturę w niemieckim przemyśle. Zdaniem Jaworskiego ostatnie dane z nadreńskiej gospodarki (PMI dla tamtejszego sektora przemysłowego wzrósł w czerwcu do 54,5 pkt, z 52,1 pkt w maju) pozwalają oczekiwać, że w kolejnych miesiącach wzrost popytu zewnętrznego będzie wspierał koniunkturę w polskim przemyśle.

W strukturze ostatnich odczytów PMI widać również oznaki wygasania tendencji deflacyjnych w Polsce. – Drugi miesiąc z rzędu menedżerowie logistyki raportowali wzrost kosztów produkcji – zauważył Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao. – W warunkach wysokiej konkurencji firmy w ograniczonym stopniu przerzucają wzrost kosztów na konsumentów. Nie zmienia to faktu, że tendencje deflacyjne w przemyśle wygasają – skomentował.