Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że inwestycje – czyli nakłady brutto na środki trwałe – zwiększyły się o 0,3 proc. rok do roku. Najwięksi pesymiści oczekiwali ich spadku o 3,9 proc. - Ogólna niepewność, tak globalna (Brexit, niepewność dot. perspektyw gospodarek eurolandu) jak i lokalna (dotycząca polityki podatkowej i regulacyjnej nowego rządu), przekładają się na odkładanie przez firmy decyzji o podejmowaniu nowych inwestycji pomimo bardzo dobrych wyników finansowych, bardzo wysokiego w wielu branżach wykorzystania mocy produkcyjnych oraz zacieśniającej się sytuacji na rynku pracy - zauważył w komentarzu Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao.

Słabość inwestycji to główna przyczyna rozczarowującego tempa rozwoju polskiej gospodarki. GUS potwierdził we wtorek swój wstępny szacunek z połowy sierpnia, według którego w II kwartale PKB Polski powiększył się o 3,1 proc. rok do roku, po wzroście o 3,0 proc. w poprzednim kwartale. Ekonomiści spodziewali się przyspieszenia wzrostu do 3,2-3,3 proc.

Z danych GUS wynika jednak, że zawiodła też konsumpcja. Ekonomiści przeciętnie przewidywali, że w związku z dobrą koniunkturą na rynku pracy oraz programem 500+ wydatki gospodarstw domowych zwiększą się o 3,6 proc. rok do roku, po wzroście o 3,2 proc. w I kwartale. Tymczasem okazało się, że zwiększyły się tylko 3,3 proc.

Wzrost polskiej gospodarki byłby jeszcze wolniejszy, gdyby nie eksport. Bilans handlu zagranicznego dodał do rocznego tempa wzrostu PKB w II kwartale 0,8 pkt proc., podczas gdy w I kwartale odjął 0,9 pkt proc. Wynik z minionego kwartału był najlepszy od początku 2015 r.