Poprzedni taki przegląd przeprowadziła w maju. Wtedy utrzymała polski rating na poziomie A2, co jest szóstym od góry stopniem na 21-stopniowej skali. Zmieniła jednak tzw. perspektywę tej oceny ze stabilnej na negatywną. Tym samym zasygnalizowała, że widzi zjawiska, które mogą ją zmusić do obniżki ratingu w przyszłości.
Na początku września wicepremier Mateusz Morawiecki przyznał, że majowy komunikat Moody's oraz jej sierpniowe ostrzeżenie, że przedłużający się konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego może negatywnie wpłynąć na inwestycje w Polsce, czyta jako zapowiedź obniżki oceny wiarygodności kredytowej Polski.
Ekonomiści takiego scenariusza kategorycznie nie wykluczają, ale większość sądzi, że agencja pozostawi raczej polski rating na poziomie A2. W niedawnej ankiecie agencji Reuters tego zdania było 14 na 19 ankietowanych analityków.
Konflikt wokół TK może teoretycznie wpływać na ocenę jakości polskich instytucji, która jest jedną ze składowych ratingów. Jak jednak zauważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, Moody's swoją ocenę siły instytucjonalnej państw opiera wyłącznie na publikowanych przez Bank Światowy wskaźnikach dotyczących efektywności rządów, praworządności oraz korupcji. A te wskaźniki ostatnio zmieniane nie były.
Ryzyko, że Moody's jednak obniży ocenę wiarygodności kredytowej Polski, ekonomiści PKO BP oceniają na 30 proc. Jak wskazują, agencja może mieć pewne obawy dotyczące stanu finansów publicznych, związane m.in. z tym, że rząd przyjął projekt obniżki wieku emerytalnego w kosztownej wersji. – Ten projekt może zostać mocno rozwodniony, tak jak było w przypadku projektu ustawy dotyczącej kredytów we frankach – uspokajają jednak analitycy PKO BP.