Istnieje według mnie poważne ryzyko, że w 2018 r. wzrost PKB w Polsce spowolni nawet poniżej tego poziomu.
Choć główną przyczyną silnego spadku inwestycji w Polsce w I połowie 2016 r. (o 3,6 proc. rok do roku) są opóźnienia w uruchamianiu funduszy z nowej perspektywy unijnej, to istotne znaczenie ma także niska skłonność do inwestycji w sektorze prywatnym. W I połowie br. inwestycje w sektorze przedsiębiorstw obniżyły się średnio o około 7 proc. Ta sprawa jest kluczowa, bo to przede wszystkim inwestycje prywatnych przedsiębiorstw decydują o wzroście produktywności, który w długim okresie jest jedynym źródłem trwałego wzrostu zamożności. Im dłuższy będzie okres spadku lub stagnacji inwestycji prywatnych, tym szybciej trwające obecnie ożywienie gospodarcze wytraci swój impet. Wówczas z cała mocą nasilą się także problemy w finansach publicznych. Zamiast bowiem wykorzystać okres dobrej koniunktury do obniżania deficytu, rząd zwiększa wydatki publiczne, nie zapewniając dla nich trwałych źródeł finansowania. To niestety polityka bardzo krótkowzroczna.
W połowie 2016 r., czyli trzeciego roku nowej perspektywy finansowej UE, Polska wykorzystała zaledwie 2 proc. przyznanych przez KE środków! Tych gigantycznych opóźnień w wykorzystaniu funduszy unijnych nie da się szybko nadrobić. Nie należy zatem liczyć na szybkie odblokowanie projektów unijnych i tym samym szybkie odbicie inwestycji w infrastrukturę.
Wróćmy jednak do kwestii zasadniczej dla długofalowego wzrostu gospodarki, czyli spadku inwestycji sektora prywatnego. Ich hamulcem nie są wysokie koszty kapitału, bo stopy procentowe są historycznie niskie, ale głównie podwyższona niepewność przedsiębiorców co do szans utrzymania się dobrej koniunktury gospodarczej w kolejnych latach. Jej źródłem są zarówno ryzyka leżące poza granicami Polski, jak i – w nie mniejszym stopniu – krajowa polityka gospodarcza.
Po pierwsze, dynamikę krajowych inwestycji prywatnych ogranicza ryzyko znaczącego wyhamowania tempa wzrostu PKB w Chinach, które natychmiast osłabiłoby aktywność gospodarczą u naszych głównych partnerów handlowych. Po drugie, skłonność inwestycyjną krajowych przedsiębiorstw obniża ryzyko wydłużenia się okresu niskiego tempa wzrostu gospodarczego w krajach Europy Zachodniej. Według ostatnich prognoz MFW realne tempo wzrostu PKB strefy euro wyhamuje z 2 proc. w 2015 r. do 1,5 proc. w 2017 r. pomimo niezwykle ekspansywnej polityki pieniężnej EBC. Okazuje się, że ani utrzymywanie niskich stóp procentowych, ani skup aktywów (QE) nie tylko nie przyczyniają się do trwałego ożywienia gospodarki, ale mogą wręcz odpowiadać za osłabianie jej fundamentów. Bardzo niskie stopy procentowe osłabiają bowiem bodźce rządów do naprawy finansów publicznych i wprowadzania reform strukturalnych, a dodatkowo pozwalają utrzymywać przy życiu nierentowne firmy.