Paliwo to – na razie najtańsze, ale też najbardziej emisyjne – wykorzystywane jest dziś w elektrowniach dostarczających jedną czwartą mocy w systemie. Ale w krótkim czasie może zostać zmarginalizowane. Stanie się tak, jeśli nie będzie nowych odkrywek. O takich myśli dziś np. PGE (złoże Złoczew i Gubin) oraz ZE PAK (Ościsłowo i Dęby Szlacheckie).
Resort energii zapewnia, że raport z diagnozą stanu zasobów węgla brunatnego, prognozą przyszłego zapotrzebowania na nie oraz niezbędnymi działaniami zapewniającymi znaczny jego udział miksie energetycznym stanie się wsadem do całościowej polityki energetycznej Polski. Ale nie padają żadne terminy.
Na domiar złego minister energii Krzysztof Tchórzewski najwyraźniej nie ma sprzymierzeńca w Krzysztofie Jurgielu, kierującym resortem rolnictwa. – Ministerstwo Energii kilkakrotnie występowało do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w związku z problemami dotyczącymi odrolnienia gruntów pod budowę konkretnej odkrywki węgla brunatnego, w ramach uzgadniania projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – słyszymy w ME. Jego przedstawiciele wskazują na koniec października jako ostatnio podany przez MRiRW termin w sprawie Ościsłowa.
Mimo bliskości terminu resort rolnictwa nie ujawnia konkretów. Tłumaczy, że najpierw decyzję musi podjąć i przekazać wnioskodawcy. Unika też odpowiedzi na pytania o akceptację dla odrolnienia ziemi pod inne odkrywki, np. Dęby Szlacheckie czy Gubin.
Sprawa jest trudna. Zwłaszcza że zorganizowane tam referenda pokazały, że społeczności lokalne nie chcą kopalni.