Większość dzieci, które urodziły się w ciągu ostatnich dziesięciu lat, będzie wykonywała zawody, których jeszcze nie ma i które nie bardzo możemy sobie wyobrazić. W ciągu 20–30 lat zniknie około 700 profesji. Naukowcy coraz częściej zastanawiają się, w jaki sposób technologia zmieni rynek pracy i sposób funkcjonowania człowieka. Czy cyberręce zabiorą pracę pracownikom – o tym rozmawiali naukowcy i szefowie firm na Open Eyes Economy Summit.
Zniknie połowa zawodów
Joanna Makowiecka-Gaca, prezes zarządu Karmar SA, przypomniała badania Carla Benedikta Freya i Michaela A. Osborne'a z Uniwersytetu w Oksfordzie, którzy zbadali wrażliwość rynku pracy na komputeryzację. Z ich analiz wynika, że zniknie około połowy profesji obecnie istniejących w USA i w Europie. Wymienili 700 zawodów.
Przypomniała dane Międzynarodowej Agencji Robotyki (IFR), że w Polsce i w Czechach najszybciej rośnie liczba robotów przemysłowych. – Robotyzacja zmieni sposób pracy i model zatrudnienia. Naukowcy uważają, że nie będzie już klasycznego ośmiogodzinnego dnia pracy. Zwiększy się liczba osób pracujących jako wolni strzelcy. W pracy coraz powszechniejsza będzie elastyczność, wielozadaniowość. Być może wykonywać będziemy kilka profesji. Coraz ważniejsza stanie się zdolność adaptacji do nowych warunków, mobilność, znajomość matematyki – wyliczyła prezes. I dodała: – Dla każdego równie ważne będą posługiwanie się nowoczesnymi technologiami czy umiejętności interpersonalne. A podstawowym językiem, w którym będziemy się w świecie porozumiewali, stanie się język programowania. Bez niego będziemy analfabetami.
Joanna Tyrowicz, prezes GRAPE, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego zwróciła uwagę na to, że robotyzacja znajduje zastosowanie wszędzie tam, gdzie praca jest rutynowa, lub tam gdzie wymyślimy w jaki sposób można ją uczynić rutynową. I inne jest znaczenie „rutynowości" dla człowieka i dla maszyny. – Dla nas zrobienie codziennie rano kanapki z masłem i z serem jest rutynowe i nudne. Dla maszyny będzie trudne – tłumaczyła. Każdego dnia masło może mieć inną konsystencję, plastry sera mogą się skleić. Zaprogramowanie maszyny, by umiała sobie poradzić z różnymi możliwościami, jest trudne i w tym przypadku zbyt kosztowne. – Innowacje technologiczne mają miejsce tam, gdzie korzyści mają wymierny efekt. Stąd zautomatyzowanie startu i lądowania samolotów – mówiła. Ekonomistka zwróciła uwagę na to, że w miarę rozwoju technologicznego, jesteśmy w stanie coraz więcej czynności tak skodyfikować, czyli tak zmienić sposób ich realizacji, że zmniejszamy wymiar pracy potrzebny do osiągnięcia tej samej produkcji. Za to potrzebna jest inna praca.
Zadbać o przekwalifikowanie
Na to, w jaki sposób zmiany w jednej branży wpływają na kooperujące działy gospodarki, zwrócił uwagę Bartłomiej Mokrzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego. – Przemysł browarniczy w Polsce jest jednym z najbardziej nowoczesnych w Europie, automatyzacja spowodowała, że zmniejszyło się zatrudnienie w browarach. Ale za to powstało pięć razy więcej miejsc pracy w branżach współpracujących przede wszystkim w handlu i w gastronomii – wyliczał. Ale też żartobliwie zauważył, że jest to dział gospodarczy, który wbrew ogólnym tendencjom wciąż zachowuje charakter ofline, a nie online: – Spotkania przy piwie są tradycyjne, realne. I tak jak przy degustowaniu piwa ważny jest element ludzki, towarzystwo, tak zawód piwowarski ma wielopokoleniowe tradycje i gdyby nie pasjonaci, to nie tworzylibyśmy ponad 150 nowych smaków rocznie – tłumaczył Bartłomiej Mokrzycki.