Polska gospodarka rozwija się najszybciej od sześciu lat, stopa bezrobocia jest najniżej od ćwierćwiecza. Tak dobra koniunktura ma jakiś związek z dwoma latami rządów PiS, jak zapewniali ministrowie, podsumowując w środę swoje dokonania?
Ocenianie polityki gospodarczej na podstawie bieżących danych gospodarczych to błąd. One są pochodną ogólnoeuropejskiego cyklu koniunkturalnego i naszego potencjału wytworzonego w poprzednich latach. To co robi bądź czego nie robi dany rząd może mieć wpływ na gospodarkę, ale poza jego kadencją.
A stan finansów publicznych? Na to rząd może chyba wpływać dość szybko. Wicepremier Mateusz Morawiecki twierdzi, że uszczelnianie systemu podatkowego przyniosło już dodatkowe 20 mld zł wpływów do budżetu.
Pierwsze efekty tzw. uszczelniania są rzeczywiście widoczne, ale trzeba pamiętać, że część działań rządu w tym zakresie to kontynuacja pomysłów, które wdrażać zaczęli już poprzednicy. Dotyczy to m.in. JPK i odwróconego VAT. Poza tym, przedstawianie przez rząd większych przychodów z VAT jako efektów uszczelniania jest mocno na wyrost. Bardzo silny jest bowiem efekt cykliczny – on może wyjaśniać nawet 80 proc. dodatkowych wpływów. A oczekiwania społeczne pod wpływem informacji o „uszczelnieniu" rosną. Rodzi to ryzyko, że w momencie spowolnienia gospodarczego, kiedy istotna część wpływów nagle wyparuje, przyjdzie głębokie rozczarowanie rządem. Zwłaszcza że „uszczelnianie" wiąże się z wzrostem opresyjności aparatu skarbowego.
Na rynku kapitałowym duże nadzieje wiąże się z Programem Budowy Kapitału. Jak pan ocenia ten projekt?