Grudzień był w handlu jednym z najsłabszych miesięcy w ostatnich latach. Sprzedaż detaliczna, obejmująca przedsiębiorstwa zatrudniające co najmniej dziewięć osób, zwiększyła się wtedy w ujęciu realnym o zaledwie 3,9 proc. rok do roku. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że w styczniu wzrost sprzedaży przyspieszy do 5,5 proc. rok do roku.
Czwartkowe dane GUS potwierdzają, że grudniowe spowolnienie w handlu było przejściowe i wiązało się m.in. z rosnącą popularnością wyprzedaży pod koniec listopada, znanych jako czarny piątek. „Sprzedaż żywności – kategoria, która wypadła szczególnie słabo w grudniu, teraz nadrobiła to najwyższym realnym wzrostem od marca 2018 r. Dynamika sprzedaży dóbr trwałych (meble, rtv, agd) wróciła powyżej 10 proc. rok do roku” – napisał w komentarzu Grzegorz Ogonek, ekonomista z Santander Bank Polska.
Styczniowe dane potwierdzają też jednak, że – patrząc w szerszej perspektywie – konsumpcja traci powoli impet. W 2018 r. sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym, czyli przy założeniu stałości cen, rosła średnio w tempie 6,5 proc., po 7,1 proc. w 2017 r.
Konsumpcja ogółem to kategoria bardziej pojemna niż sprzedaż detaliczna, ale oba wskaźniki są ze sobą skorelowane. W 2018 r. wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych wzrosły o 4,5 proc., po 4,9 proc. w 2017 r. Dwa minione lata były pod tym względem najlepsze od lat 2006-2008. Boom konsumpcyjny był zaś głównym motorem wzrostu polskiej gospodarki.
„Pomimo solidnych odczytów bieżących danych, w średnim terminie oczekujemy wolniejszego wzrostu płac i zatrudnienia, co przełoży się na wolniejszy wzrost siły nabywczej gospodarstw domowych i tym samym mniej dynamiczny wzrost konsumpcji prywatnej” – skomentował czwartkowe dane Kamil Łuczkowski, ekonomista z banku Pekao.