To dobra informacja, ale też poprzednie odczyty PMI, malujące obraz załamania koniunktury w polskim przemyśle, nie znalazły jak dotąd odzwierciedlenia w danych dotyczących produkcji przemysłowej.
W marcu, jak obliczyła wstępnie firma IHS Markit, PMI w Polsce wzrósł do 48,7 pkt, z 47,6 pkt w lutym. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się stabilizacji tego wskaźnika na poziomie zbliżonym do lutowego.
Każdy odczyt PMI poniżej 50 pkt oznacza, że przemysł przetwórczy kurczy się w ujęciu miesiąc do miesiąca, wskazania wyższe oznaczają zaś rozwój tego sektora. Dystans od tej granicy jest miarą tempa tych zmian. W lutym indeks ten wskazywał na najgłębszą zapaść w polskim przemyśle od kwietnia 2013 r. W marcu nadal sugeruje, że aktywność w tym sektorze maleje, ale wolniej niż w poprzednich trzech miesiącach. Szczegółowe wyniki ankiety, na której bazuje PMI, nie napawają jednak optymizmem.
Ankietowani przez firmę IHS Markit menedżerowie odpowiadają m.in. na pytania o to, jak zmieniły się w ich firmach w porównaniu do poprzedniego miesiąca produkcja, wartość zamówień, zatrudnienie, zaległości produkcyjne itp.
W marcu polskie firmy przemysłowe zgłosiły spadek produkcji, co było spowodowane spadkiem wartości zamówień. Szczególnie szybko, w tempie nienotowanym od czerwca 2009 r., malała wartość zamówień zagranicznych. W efekcie, mimo ograniczenia produkcji, zapasy wyrobów gotowych zwiększyły się trzeci raz z rzędu. To najdłuższa taka sekwencja w 20-letniej historii badań. To oznacza, że firmy przemysłowe mogą przez jakiś czas zmniejszać produkcję nawet w razie odbicia popytu na ich produkty. Stąd zatrudnienie w ankietowanych firmach zmalało najbardziej od kwietnia 2013 r.