Niemiecka gospodarka jest „w impasie”, „zwalnia”, „balansuje na krawędzi recesji”, jest "na skraju przepaści”. To sformułowania z ostatnich dni. Dla MLP Group Niemcy to ważny, kluczowy kierunek ekspansji i za każdym razem jest pan pytany o ocenę kondycji tego rynku. Czy po ostatniej porcji danych i takich nagłówków cały czas pan uważa, że nie jest źle?
Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem tych nagłówków. W Niemczech jest tak źle, że to trzecia gospodarka na świecie, która wyprzedziła Japonię. Jest tam bardzo dużo nowych inwestycji graczy niemieckich i zagranicznych, w tym z Azji.
My ten rok w Niemczech pewnie zakończymy stuprocentowym najmem dwóch projektów, które realizujemy w tej chwili. Finalizujemy też zakup kolejnych działek. W okolicach Hamburga poziom pustostanów w magazynach wynosi zero, w Monachium wynosi zero, bezrobocie jest rekordowo niskie w Niemczech. Oczywiście, możemy dalej epatować tym, że jakiś podwykonawca Volkswagena zwolnił X pracowników. Możemy wskazać, że rzeczywiście przemysł chemiczny w Niemczech ma duże problemy. Ale to wszystko.
Jest gigantyczna liczba inwestycji związanych z zaawansowanymi technologiami, centrami danych – nieporównywalnie większa niż w Polsce. Wiele firm, jak Siemens, dokonuje gigantycznych inwestycji w nowe fabryki. Mamy też najemcę produkującego wyposażenie łazienek. Widzimy bardzo duże inwestycje związane z przemysłem zbrojeniowym. Rheinmetall, producent czołgów, ciągle inwestuje w technologie, otwiera centra badań i rozwoju, nowe fabryki. Więc jestem bardzo spokojny. Pewnie niemiecka gospodarka wyjdzie na zero, pewnie nie będzie recesji, ale to statystyka. To tak jak w Polsce. Średni wskaźnik pustostanów to 8 proc., ale w naszych parkach w Pruszkowie to zero, a w Błoniach, powiedzmy, 10-15 proc.
Moim zdaniem, sytuacja w Niemczech jest dobra. Ta gospodarka ma swoje problemy i dzisiaj coraz bardziej się przeistacza w gospodarkę związaną z nową technologią. Jeżeli będziemy dzisiaj myśleli o rozwoju sztucznej inteligencji, to gdzie będzie ten rozwój? W USA? Raczej nie, bo w Stanach de facto się nic nie produkuje. Jest to gospodarka oparta na usługach. Połowa produkcji światowej odbywa się w Europie.