Najpopularniejszy ankietowy barometr koniunktury w polskim przemyśle, PMI, sugeruje, że w maju siódmy miesiąc z rzędu sektor ten znajdował się w recesji. Jak dotąd tego wniosku nie potwierdzały oficjalne dane dotyczące produkcji w Polsce, wedle których rośnie ona w ostatnich miesiącach nawet szybciej niż średnio w minionych dwóch latach, które były dla sektora przemysłowego bardzo udane. W maju to się raczej nie zmieniło. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie oceniają, że produkcja sprzedana przemysłu zwiększyła się o 7,7 proc. rok do roku, po wzroście o 6,9 proc. średnio w pierwszych czterech miesiącach roku i 6,3 proc. średnio w latach 2017–2018.
Nastroje a rzeczywistość
W maju, jak obliczyła firma IHS Markit, PMI w Polsce spadł do 48,8 pkt z 49 pkt w kwietniu. To odczyt bliski przewidywaniom ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet", którzy przeciętnie oczekiwali stabilizacji tego wskaźnika, bazującego na ankiecie wśród menedżerów logistyki około 200 przedsiębiorstw.
Każdy odczyt PMI poniżej 50 pkt oznacza, że w odczuciu ankietowanych menedżerów przemysł przetwórczy kurczy się w ujęciu miesiąc do miesiąca, wskazania wyższe oznaczają zaś rozwój tego sektora. Dystans od tej granicy jest miarą tempa tych zmian. W lutym indeks wskazywał na najgłębszą zapaść w polskim przemyśle od kwietnia 2013 r. Majowy odczyt sugeruje, że aktywność w tym sektorze wciąż maleje, ale nieco wolniej niż na przełomie lat.
PMI teoretycznie nie jest miarą nastrojów w przemyśle. Ankietowani menedżerowie powinni raportować faktycznie zachodzące zmiany w ich firmach. Od kilku miesięcy jednak wskaźnik ten jest wyraźnie pod wpływem obaw, że widoczne już od połowy ub.r. spowolnienie w przemyśle strefy euro prędzej czy później przeniesie się nad Wisłę. „Ostatnie odczyty PMI poniżej 50 pkt nie doszacowują faktycznych wyników produkcji przemysłowej. Wydaje nam się, że są bardziej odzwierciedleniem silnych – i uzasadnionych, biorąc pod uwagę liczne zewnętrzne czynniki ryzyka – obaw w przetwórstwie przemysłowym niż obrazem faktycznych zmian zachodzących w tym sektorze" – napisali w komentarzu do poniedziałkowych danych ekonomiści z PKO BP.
Analitycy banku ING BSK zwracają uwagę, że wśród około 200 polskich firm ankietowanych przez IHS Markit dominują „największe podmioty, najprawdopodobniej powiązane z eksportem strefy euro". Tymczasem koniunktura w polskim przemyśle pozostaje dobra dzięki silnemu popytowi wewnętrznemu, ale też rosnącemu dynamicznie popytowi konsumpcyjnemu w strefie euro.