Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, obejmującym podmioty z co najmniej 10 pracownikami, zwiększyło się w czerwcu o 2,8 proc. rok do roku, po 2,7 proc. w maju – podał w środę GUS. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się powtórki majowego wyniku.
Czerwcowy odczyt nie zmienia jednak szerszego obrazu sytuacji na rynku pracy: wzrost zatrudnienia hamuje. W ub.r. wynosił średnio 3,5 proc. rok do roku, w pierwszych czterech miesiącach br. utrzymywał się na poziomie 2,9-3 proc. A duża część zwyżek w ujęciu rok do roku to efekt styczniowej rewizji próby przedsiębiorstw (dołączono do niej firmy, które przekroczyły próg 10 pracowników w poprzednim roku).
W porównaniu do maja zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o 14 tys. osób. To wystarczyło jedynie, aby skompensować spadek z poprzednich dwóch miesięcy. Zatrudnienie w czerwcu było więc takie same, jak w marcu. Dla porównania, w poprzednich trzech latach w tym samym okresie rosło o 21 tys. osób. Spadło zaś po raz ostatni w 2013 r.
Hamujący wzrost zatrudnienia to częściowo skutek trudności firm ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. Nie brakuje jednak również sygnałów, że słabnie popyt na pracę. Przykładowo, w I kwartale br. po raz pierwszy od 2013 r. zmalała liczba wolnych miejsc pracy w firmach (z uwzględnieniem mikroprzedsiębiorstw). Badania ankietowe NBP wśród firm sugerują, że zarówno miniony, jak i bieżący kwartał, nie będą pod tym względem lepsze.
Na osłabienie popytu na pracę wskazywać może również wyhamowanie wzrostu płac. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w czerwcu o 5,3 proc. rok do roku, najmniej od lipca 2017 r., po 7,7 proc. w maju. Tak niskiego odczytu nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści w ankiecie „Parkietu”. Przeciętnie ekonomiści spodziewali się osłabienia dynamiki płac do 7,1 proc., tłumacząc to, układem kalendarza, efektem wysokiej bazy odniesienia oraz harmonogramem wypłat premii w górnictwie.