W poniedziałek pretekstem do przeceny na europejskich rynkach były wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Na początku sesji wtorkowej mogło się wydawać, że rynek w końcu dojrzał do odreagowania trwających od połowy maja spadków, ale niedźwiedzia strona rynku dość szybko ucięła te nadzieje.
Jeszcze wczesnym przedpołudniem WIG20 zaświecił na czerwono i pozostał pod kreską do końca dnia. Blisko półmetka sesji indeks dużych spółek tracił około 1 proc. i z takim też wynikiem finiszował. Popyt bronił się w okolicach 2400 pkt, czyli podobnie jak w pierwszym dniu tygodnia. Na ile to wsparcie pozostanie trwałe? WIG20 porusza się od około miesiąca w kanale spadkowym, a wszelkie próby zbliżenia się do górnego ograniczenia tej formacji są szybko niwelowane. Co więcej, pogorszenie atmosfery obserwujemy także na rynkach globalnych. W Europie drugi dzień z rzędu na szarym końcu tabeli plasował się francuski CAC 40, tym razem ze spadkiem o 1,3 proc. Niemiecki DAX tracił z kolei 0,66 proc.
Amerykańska giełda jak na razie pozostaje dość obojętna na zniżki w Europie (i Azji), ale kluczowym wydarzeniem tygodnia będzie oczywiście posiedzenie Fedu. Na zmiany stóp procentowych w tym i najbliższych miesiącach pewnie nie ma co liczyć, ale zmienności podczas wystąpienia szefa Fedu pewnie nie zabraknie. Jak na razie dolar zyskuje na wartości do innych walut w tym euro. Złoty zaś mocno traci.