Reklama

Banki przodują w rankingu największych płatników do budżetu

W 2024 r. co czwarty złoty z CIT pochodził z sektora bankowego. Jego obciążenie jeszcze wzrośnie.

Publikacja: 03.12.2025 06:00

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim

Foto: D.Sobieski

Podjęto decyzję o jeszcze większym obciążeniu spółek z sektora bankowego. Poniżej przyjrzyjmy się argumentom, którymi uzasadniono ten krok.

„Konieczność zwiększenia dochodów, które będą finansowały armię”

Wydatki na poprawę zdolności bojowych polskiego wojska są oczywiście konieczne. Spójrzmy jednak na inne, które zdecydowano ostatnio zwiększyć, bez – jak widać po przyroście zadłużenia publicznego – zapewnienia odpowiedniego dodatkowego finansowania:

– zwolnienie JDG z płacenia jednej składki ZUS rocznie (wakacje od ZUS) – 5 mld zł,

– zwiększona renta wdowia – 7 mld zł (docelowo więcej),

Reklama
Reklama

– wzrost dotacji dla TVP o 1,5 mld zł (do 3,5 mld zł),

– w planach przejęcie obsługi zwolnień lekarskich L4 – kilkanaście mld zł.

Tak więc nie do końca chyba trafiona jest narracja, że to banki sfinansują wydatki wojskowe (nawet pomijając kwestię zwiększonego CIT o kilka mld zł vs potrzeby armii idące w dziesiątki mld). Równie dobrze można powiedzieć, że dodatkowe dochody z CIT od banków posłużą do wypełnienia dziury w budżecie po dość nonszalanckim – biorąc pod uwagę stan finansów państwa – uchwaleniu wspomnianych zmian w wydatkach.

„Sektor ma w tej chwili bardzo wysokie zyski”

Propozycja wzrostu stawki CIT nie dotyczy obecnych zysków, ale potencjalnie znacznie niższych w przyszłości (podwyższona stawka podatku zostaje na stałe, więc także w okresie cyklicznych spadków dochodów).

„Kogo obciążyć, jak nie tych, którzy mają tych pieniędzy najwięcej i są w bardzo dobrej kondycji finansowej?”

Reklama
Reklama

Pytanie: czym różni się Bank Pocztowy, BOŚ, Credit Agricole BP, Nest Bank czy spółdzielczy BPS od PZU, Orlenu, LPP, Dino, Rossmanna czy Kruka i Allegro? Ano tym, że stosunkowo niewielkie zyski tych pierwszych będą objęte stawką podatku 30/23 proc., a te ponad miliardowe gigantów – 19 proc.! Stąd takie wyróżnienie? Nie wiadomo.

„Duże banki nie mogą upaść, bo banki są specyficzne i są nadzorowane”

To moim zdaniem nie jest argument, tylko stwierdzenie niezwiązane z tematem. Może i nie mogą upaść, a koszty restrukturyzacji tych, które znalazły się w trudnej sytuacji, pokrywa BFG, ale finansowane jest to – w zależności od potrzeb – właśnie ze składek banków. Można tu dopowiedzieć – koszty BFG ponoszą ostatecznie klienci banków w postaci wyższych cen/marż – de facto to oni są przecież beneficjentami tych wpłat, nie same banki (ani ich akcjonariusze, bo przymusowa restrukturyzacja zeruje wartość ich udziałów). Jednak czy czegoś nam to nie przypomina? „Wydatki spółek ponoszą klienci”: czyli kto zapłaci za wyższy CIT? No i skoro duże banki nie mogą upaść, czemu wyższy podatek mają zapłacić także te małe?

Konieczność istnienia nadzoru (który rodzi koszty dla budżetu) to mógłby być argument za wyższym podatkiem. Tyle że banki płacą już na to składki plus na bezpieczeństwo systemu (ok. 1–3 mld zł na rok). Środki te są wykorzystywane do pokrycia kosztów jego funkcjonowania. Także ten argument nie uzasadnia więc wyższej stawki podatku.

„Ponadnormatywne zyski należy opodatkować”

Jaka część zysków sektora jest ponadnormatywna? Cały dochód taki być nie może, a właśnie 100 proc. zysku będzie opodatkowany wyższą stawką.

Reklama
Reklama

„Wyższy podatek dla banków to sprawiedliwe rozwiązanie, bo lepiej, żeby płaciły banki niż polskie rodziny”

Problem w tym, że dużą część tego podatku zapłacą rodziny (via ich oszczędności w OFE/PPK/IKE/IKZE/dywidendy) lub w postaci wyższych marż czy opłat. Każdy student ekonomii już na I roku się dowiaduje, że „każdy dodatkowy koszt firmy, musi znaleźć odzwierciedlenie w cenie produktu”. Zwraca na to uwagę m.in. FOR, którego trudno podejrzewać, że jest stronnikiem banków.

„Podwyżka CIT leży w interesie banków. Jeśli Polska nie będzie bezpieczna, to banki nie będą mogły prowadzić swojej działalności, powinny one wręcz zabiegać o ten podatek”

Cóż – dodałbym tylko do tego błyskotliwego wywodu, że podwyżka podatków na sfinansowanie armii jest także w interesie m.in. innych firm, JDG, rolników czy pracowników urzędów państwowych z podobnych przyczyn. Także polskich rodzin, zwłaszcza tych, które mają dzieci, podobnie jak mieszkańców ściany wschodniej (bardziej niż Szczecina). Sam się dziwię, że posiadacz domu pod Lublinem nie domaga się zwiększenia jego podatku od nieruchomości, aby sfinansować np. drony, a Fundacja Pracodawców Polskich – podwyższenia składki zdrowotnej czy likwidacji ryczałtu 8,5 proc., aby zadbać o bezpieczeństwo firm.

„Celem tego działania nie jest zwalczanie sektora bankowego, lecz zapewnienie elementarnej sprawiedliwości i rzeczą naturalną jest, aby budżet miał udział w dodatkowych zyskach banków wynikających z wyższych stóp proc.”

Reklama
Reklama

Elementarna sprawiedliwość... dość pojemna koncepcja. Czy jednak jest nią obecnie:

– zmuszanie (bo to swoisty „przymus ekonomiczny” wynikający z groszowych emerytur w wysokości 25–35 proc. ostatniej pensji) jednych do pracy na emeryturze, podczas gdy inne grupy otrzymają po 60/65 roku 80 proc. ostatniego wynagrodzenia, bez wpłacenia ani jednej składki na konto w ZUS? W tym samym czasie inne osoby kończą karierę w wieku 45–55 lat, również z emeryturą wyraźnie wyższą niż średnia?

– wymaganie od jednych oddawania ponad 50 proc. otrzymanego dochodu w formie różnych danin, gdy od innych – często w lepszej sytuacji finansowej i osiągających wyższe dochody – tylko poniżej 20 proc.?

– sytuacja, że jednym po przekroczeniu pewnego progu dochodów stawka PIT rośnie skokowo z 12 proc. do 32 proc., a innym – w tej samej sytuacji się nie zmienia i pozostaje stała (12 proc., 14 proc., 19 proc. itp.)?

– brak waloryzacji progów podatkowych dla 20 mln Polaków, aby zaoszczędzone środki przeznaczyć na „kiełbasę” dla wybranych grup przed wyborami?

Reklama
Reklama

– gdy np. emeryt czy osoba zarabiająca pensję minimalną, płaci 9 proc. składki zdrowotnej a ktoś inny – przy znacznie większych dochodach – nawet mniej niż 2 proc. dochodów?

– obciążanie niewielkich, rodzinnych działalności gospodarczych, stawkami danin znacznie wyższymi niż bardziej rentownych większych firm?

– brak konieczności płacenia PIT – przywilej dla kolejnej grupy (rolnicy)?

Takie pytania odnośnie do polskiego systemu podatkowego można zadawać długo. Czemu tymi „elementarnymi sprawiedliwościami” nikt się nie chce zająć?

Czemu nikt nie proponuje, aby te dodatkowe korzyści niewielkich grup (kosztem reszty społeczeństwa), mających zero wspólnego z „elementarną sprawiedliwością”, wyżej opodatkować. Skoro wyższe dochody banków z odsetek to ponoć prezent od prezesa Glapińskiego, to jak nazwiemy 800+/babciowe jak nie prezentem od kogoś innego? Może zamiast uderzać punktowo, lepiej całościowo podejść do tematu?

Reklama
Reklama

Podsumowując, jeśli już zakładamy, że dodatkowe zyski banków były możliwe m.in. dzięki wyższym kosztom kredytów dla ich klientów, to nie bardzo wiem, czemu akurat budżet miałby położyć rękę na tej części? W końcu to nie on „stracił”, wręcz przeciwnie – jak widać po wzroście zysków, a zatem i CIT banków – już mocno na tym zyskał...

A co do samego uzasadnienia konieczności kolejnego skoku na zyski banków czyli też dochody Polaków, którzy w ponad 25 proc. są ich akcjonariuszami: jeśli już trzeba znaleźć środki na finansowanie wzrostu deficytu budżetowego, wywołanego wydatkami socjalnymi (do uchwalenia których przyłożyło się rękę) to trudno – polityka brutalny sport. Ale może warto używać do tego argumentów, które rozwijają świadomość ekonomiczną Polaków, a nie ją obniżają – ta i tak już szoruje po dnie? Może coś w stylu: bankom po prostu najłatwiej podnieść podatki. Może i lepszym rozwiązaniem byłby podatek od niewykazanych i wyprowadzonych z Polski zysków części innych firm, ale jak go wprowadzić? Być może progresywna stawka CIT z progiem 1 mld, ale nie chcemy, aby mówiono, że w Polsce wzrosło opodatkowanie firm – skutkowałoby to spadkiem i tak już niskiego miejsca w rankingach przyjazności systemu podatkowego. A podatki musimy przecież komuś podnieść, bo nie chcemy przed 2027 r. ścinać socjalu, a dług rośnie...

Felietony
Umowa z Mercosurem jako geopolityczna szansa
Materiał Promocyjny
Dostawy energii w niepewnych czasach: strategia LNG Orlenu redefiniująca bezpieczeństwo energetyczne
Felietony
Ocean różnic
Felietony
Trudna ocena cenotwórczości
Felietony
Zignorowany wyrok
Felietony
Jak oszczędzają japońskie małżeństwa
Felietony
Koniec roku najczęściej pomaga giełdowym bykom
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama