W pierwszej części dnia na krajowej i europejskich giełdach działo się niewiele, bo inwestorzy wyczekiwali na kwietniowy odczyt inflacji w USA. Ten okazał się tym razem zgodny z medianą prognoz analityków, a to mocno poprawiło nastroje przede wszystkim na rynkach obligacji skarbowych. Rentowności amerykańskich papierów dziesięcioletnich rozwijają drugą falę korekty wzrostów, które wyhamowały dopiero w pobliżu szczytów z jesieni zeszłego roku. W środę po południu wskaźnik ten sięgał jednak 4,36 proc. wobec 4,7 proc. w kwietniowym szczycie.
Na umocnienie obligacji skarbowych za oceanem pozytywnie zareagował także polski rynek długu - oprocentowanie papierów dziesięcioletnich zniżkowało o 7 pkt baz., do 5,63 proc.
Inwestorzy kupowali nie tylko obligacje, ale i akcje. Indeks polskiego szerokiego rynku na koniec dnia rósł o 0,34 proc., do blisko 88093, a to oznacza nic innego, jak nowy rekord w cenach zamknięcia. Co ciekawe, WIG zamknął się niemal na najwyższych poziomach środowej sesji.
Z dużymi spółkami było różnie. Na czele dużej dwudziestki uplasowało się na koniec dnia LPP, które żwawo zmierza do poziomu 18 tys. zł. W czołówce znalazły się jeszcze PZU, Dino i Orange. Na dole tabeli z kolei plasowały się PGE, JSW, Pepco Group i CD Projekt.
Większość europejskich rynków również finiszowała na zielono, idąc śladem pozytywnego otwarcia sesji w USA.