Chociaż wydawać by się mogło, że wraz ze zbliżającymi się świętami zmienność na GPW powinna wygasać, tak środowa sesja zaprzeczyła takim tezom. WIG20 notowania rozpoczął od mocnego uderzenia i tym samym wydawało się, że przed nami szósta z rzędu wzrostowa sesja w wykonaniu tego indeksu. Myślenie to było tym bardziej uprawnione, gdyż indeks największych spółek w pierwszej części notowań rósł nawet o ponad 1 proc. i ustanowił nowy szczyt ruchu wzrostowego na poziomie 2380 pkt.
Od tego momentu sytuacja byków zaczęła się jednak komplikować. Początkowe zyski zaczęły topnieć. W południe WIG20 był już praktycznie na "zero". Rynek w ostatnich dniach owszem był bardzo mocny, ale też czekał na jakąś korektę. Tę sprowokowały m.in. słabsze od oczekiwań dane z polskiego przemysłu. Dodatkowo popsuły się także nastroje na innych europejskich rynkach, które walczyły o to by utrzymać się nad kreską.
Dokładając do tego nieco mocniejszego dolara oraz słabszego złotego nie dziwne było, że WIG20 w drugiej części dnia zaświecił na czerwono i jak się okazało kolor czerwony pozostał z nami już do końca notowań.
Czytaj więcej
Nasza waluta w środę nieco traciła na wartości, ale to nie wpływa na ocenę sytuacji rynkowej w dłuższej perspektywie.
Szukając pozytywów warto jednak zwrócić uwagę, że skala przeceny była jednak ograniczona. WIG20 ostatecznie spadł 0,3 proc. Po wzrostowej serii, która wywindowała nasz flagowy indeks w okolice 2400 pkt, korekta jest wręcz czymś naturalnym. Niewielkie zmiany zanotowały w środę także indeksy średnich i małych spółek. mWIG40 zyskał na wartości 0,08 proc., a sWIG80 tyle stracił.