Wydawać by się mogło, że w czwartek warunki do wzrostów będą wręcz idealne. W środę wieczorem Rezerwa Federalna uderzyła w gołębie tony sygnalizując pierwsze obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych w przyszłym roku, co dało impuls do zwyżek na Wall Street.
Byki dobrze wykorzystały to otoczenie i WIG20 na dzień dobry znalazł się prawie 1 proc. nad kreską. Dobre nastroje udzieliły się także średnim i małym spółka, a to oznacza, że indeks szerokiego rynku WIG znów mógł pobić historyczny rekord. Po czwartkowej sesji wynosi on 77792 pkt.
Wydawać by się mogło, że byki kontrolują sytuację na GPW i przyspieszenie wzrostów jest w zasadzie jedynie kwestią czasu, szczególnie, że i na innych europejskich parkietach przeważał kolor zielony. W drugiej połowie dnia sytuacja zaczęła się jednak zagęszczać i niedźwiedzie nieśmiało zaczęły dochodzić do głosu. Powód? Europejski Bank Centralny, w odróżnieniu od Fedu, nie zasygnalizował potencjalnych obniżek stóp procentowych w przyszłym roku. Nerwowo zareagował na to parkiet niemiecki. DAX, który w pierwszej części dnia był na plusie, zjechał pod kreskę. Z drugiej strony znów od wzrostów dzień zaczęli Amerykanie, chociaż nie były one jakieś okazałe. To był jednak argument dla naszego rynku by bronić się przed scenariuszem, który realizował DAX.
Na ostatniej prostej rywalizacja między bykami i niedźwiedziami nabrała kolorytu i w zasadzie do ostatniej chwili istniało ryzyko, że popyt się nie wybroni. Ostatecznie to byki wyszły z czwartkowej sesji zwycięsko. WIG20 zyskał 0,6 proc. Patrząc jednak na euforię, jaka zapanowała po przesłaniu ze strony Rezerwy Federalnej, pewnie można też mówić o niedosycie. Wzrosty zanotowały również średnie i małe spółki. I tutaj jednak skala wzrostów przygasła. mWIG40 urósł 0,7 proc., zaś sWIG80 0,3 proc.